Sąd w Piasecznie skazał w czwartek 55-letniego nauczyciela na sześć lat więzienia za wielokrotne wykorzystanie seksualne 14-latka. Zakazał mu też dożywotnio pracy z dziećmi oraz zbliżania się do szkół.
Do przestępstwa doszło w połowie sierpnia 2010 r. 14-letni Przemek pojechał wtedy do domu pedagoga ze swojego gimnazjum na Sadybie. Nauczyciel zaproponował mu pomoc w nauce.
Do mieszkania w podwarszawskim Józefosławiu jeździł przez trzy kolejne dni. Po ostatniej wizycie powiedział matce: "Więcej tam nie pojadę". Potem rozpłakał się i wyznał, co się stało. Każdego z tych trzech dni 55-letni dziś Cezary S. wykorzystywał go seksualnie.
Matka Przemka powiadomiła dyrekcję szkoły. Ale przełożeni pedagoga nic z tym nie zrobili. Nie powiadomili prokuratury, nie zawiesili Cezarego S. w obowiązkach, za to pozwolili mu odejść z pracy, na pożegnanie wręczając dyplom z "życzeniami dalszych sukcesów w pracy". Mężczyzna szybko znalazł nowe zatrudnienie: w domu dziecka w Konstancinie. Stracił je dopiero wtedy, gdy sprawą zainteresowały się media.
Podczas pierwszej wizyty matki chłopca na komisariacie policjantka, która z nią rozmawiała, zbagatelizowała sprawę. Pomogło dopiero powiadomienie prokuratury. Cezary S. został zatrzymany, przedstawiono mu zarzuty i aresztowano. Stało się to dopiero kilka miesięcy po przestępstwie.
Kara bezwzględnego więzienia
W czwartek, po blisko dwóch latach, zakończył się proces w tej sprawie. Sąd uznał oskarżonego za winnego. Skazał go na sześć lat bezwzględnego więzienia. Dodatkowo dożywotnio zakazał mu pracy w charakterze nauczyciela, pedagoga czy opiekuna, słowem: wszelkiej pracy z dziećmi. Dodatkowo po wyjściu z więzienia będzie obowiązywał go 10-letni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego, a także zakaz zbliżania się do wszelkich placówek szkolnych, opiekuńczych, leczniczych itd. oraz miejsc, w których przebywają dzieci.
Czym kierował się sąd, wymierzając tak surową karę? Tego nie wiemy, bo uzasadnienie wyroku zostało ogłoszone za zamkniętymi drzwiami.
- Proces toczył się niejawnie, zatem uzasadnienie wyroku również zostanie wygłoszone niejawnie - tłumaczył po odczytaniu swojej decyzji sędzia Marek Korczyński. W sprawach o pedofilię to standard.
Cezarego S. nie było wczoraj na ogłoszeniu wyroku. Od blisko roku nie siedzi już w areszcie, bo sąd uznał, że nie będzie utrudniał postępowania. Jeśli wyrok się uprawomocni, czeka go powrót za kraty.
W związku z tą sprawą pracę straciły dyrektorka i wicedyrektorka gimnazjum na Sadybie. Proces tej pierwszej rozpoczął się niedawno przed mokotowskim sądem. Ma odpowiadać za niedopełnienie obowiązków służbowych, czyli niepowiadomienie prokuratury o przestępstwie, jakiego dopuścił się podległy jej nauczyciel.
55-letni mężczyzna był pedagogiem z ponad 20-letnim doświadczeniem. Wcześniej pracował jako policjant wydziału ds. nieletnich. Prokuratura nie znalazła dowodów na to, że skrzywdził też inne dzieci.
Imię 14-latka zostało zmienione. http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... edzie.html