Jak dowiedziała się Gazeta.pl, dwóm mężczyznom 29-letniemu Szymonowi F. i 21-letniemu Mateusz R. prokuratura postawiła zarzut usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkich obrażeń ciała u 23-latka, którego we wtorek znaleziono na krajowej "7". Z zeznań poszkodowanego wynika, że mężczyźni u których pracował nie wypłacili mu 1,4 tys. zł pensji.
- Będziemy wnioskować o areszt dla zatrzymanych. Motywem działania była niewypłacona poszkodowanemu pensja. Chodziło o 1,4 tys. zł. 23-latek był zatrudniony na czarno. Chciał się pożegnać z firmą, z relacji pokrzywdzonego wynika, że zatrzymani nie chcieli mu wypłacić pieniędzy - mówi w rozmowie z Gazeta.pl szef prokuratury rejonowej z Grójca Tomasz Kulpa.
Zaatakowali go po wyjściu z auta
Z ustaleń śledczych wynika, że 23-latek został przywieziony do Podola i zaatakowany po wyjściu z samochodu. - Miał oświadczyć jednemu ze sprawców, że jeśli nie dostanie pieniędzy poinformuje o zatrudnieniu na czarno inspekcję pracy - dodaje Kulpa. Zarzucany czyn zagrożony jest karą nie mniej niż 8 lat więzienia, a maksymalnie 25 lat lub dożywocie.
Miał ucięte cztery palce
Zatrzymani nie przyznają się do zarzutów ani nawet do udziału w zdarzeniu. Makabryczna zbrodnia wydarzyła się we wtorek w okolicach miejscowości Podole między Tarczynem a Grójcem, 30 km od granic Warszawy. Zakrwawiony nagi mężczyzna wyszedł na drogę z lasu. Miał liczne rany cięte, między innymi na szyi, tak jakby ktoś chciał poderżnąć mu gardło. Ktoś odciął mu też cztery palce u dłoni. Był jednak przytomny. Mężczyzna natychmiast trafił do szpitala.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... zyzny.html