Na początku tego roku, kierownictwo TVP z prezesem Juliuszem Braunem na czele ogłosiło, o planach zakończenia emisji popularnej "Wieczorynki" czyli bajki dla najmłodszych emitowanej przed wieczornym wydaniem "Wiadomości". Teraz wiemy już, że program dla dzieci zniknie z ramówki we wrześniu tego roku.
Pomimo faktu, że jak wykazały badania - w znacznej przewadze widzów programu stanowią emeryci (zapewne oczekujący właśnie na "Wiadomości") a nie docelowi odbiorcy - czyli dzieci, cały naród podniósł larum przeciwko władzom TVP.
Oczywiście, ja też noszę w sercu "Misia Uszatka", "Kota Filemona" i "Pszczółkę Maję" ale powiedzcie Wy, krytykujący działanie TVP - kiedy sami ostatnio oglądaliście "Wieczorynkę"? Czy na pewno rodzice i ich dzieci z ekscytacją oczekują dziś na wybicie godziny 19 na zegarze?
Sam od pewnego czasu mam przyjemność bycia tatą i widzę, że młode pokolenie ma zupełnie inne możliwości i wyobrażenie o programach dla najmłodszych. Szkraby mają dyspozycji działające przez cały dzień kanały telewizyjne - takie jak "Mini Mini", "Polsat Jim Jam" czy "Disney Junior" a więcej - technologia "na żądanie" wydaje się dzisiejszym malcom czymś naturalnym, dlatego z przyjemnością korzystają z takich zdobyczy cywilizacji jak laptopy, tablety czy odtwarzacze DVD.
Czekać do 19:00 na 15 minut z "Misiem uszatkiem"? Nie znajduję innego sensownego powodu dla pozostania "Wieczorynki" w ramówce niż uparte "Bo tak!" kierowane sentymentami - nie dzieci, ale ich rodziców.
Jeśli TVP rzeczywiście uruchomi stację TVP ABC w powszechnej naziemnej telewizji cyfrowej już w 2014 roku otrzymamy rozwiązanie, będzie potrafiło sprostać dzisiejszym czasom. Mam nadzieję, że nie zabraknie tam "Pyzy na polskich drogach", "Zaczarowanego ołówka" i "Porwania Baltazara Gąbki", których my - dumni rodzice z roczników lat. 70. i 80. dumnie pokażemy naszym dzieciom. Wierzę, że pojawią się pieniądze i miejsce na produkcje własne kanału ABC, przygotowywane przez pomysłowych polskich twórców.
Raban odnośnie zakończenia emisji "Wieczorynki" przypomina mi niedawny zryw (jak się okazało - krótkotrwały) związany z upadkiem ukazującego się przez 67 lat magazynu "Film".
Gdy ogłaszano upadłość tytułu, na którym chowały się trzy pokolenia polskich kinomanów, jak grzyby po deszczu pojawiły się petycje, apele i protesty w internecie. Szkoda, że jakoś mało kto zawczasu chciał "dokarmiać" ten miesięcznik - kupując go w kiosku.
http://marcingnat.natemat.pl/69579,wiec ... dzo-dobrze
Obiema rękoma podpisuję się pod słowami Marcina (autora tekstu).