Rząd pracuje nad podatkiem od aut służbowych wykorzystywanych do celów prywatnych. Obowiązujące dziś skomplikowane zasady wyliczania tego podatku ma zastąpić prosty ryczałt. Już cztery lata temu Ministerstwo Finansów chciało uporządkować kwestię użytkowania służbowych aut do prywatnych celów. Resort finansów oficjalnie zapowiadał wtedy, że wzorem innych państw UE wprowadzi ryczałtowy podatek od takiego świadczenia. Firma miała za to dopisywać pracownikowi do przychodów 0,5 proc. wartości samochodu miesięcznie - stawkę kilka razy niższą niż w Niemczech czy Czechach. Budżet miał na tym zarobić 240 mln zł rocznie. Ale te plany zarzucono pod koniec 2009 r., a Ministerstwo Finansów poinformowało, że pomysł takiego podatku odrzucił rząd, nie wskazując, kto konkretnie i dlaczego był przeciw. Teraz Ministerstwo Finansów nie ma nawet danych o przychodach z opodatkowania takiego świadczenia, bo nie ma na to osobnej rubryki w formularzu PIT.
Ryczałt zamiast wyliczania. We wtorek rząd przyjął założenia do projektu czwartej ustawy, która ma ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej przygotowane przez Ministerstwo Gospodarki. To tu zapisane są pomysły związane z ryczałtem od aut służbowych wykorzystywanych do celów prywatnych. Nie chodzi jednak o wprowadzenie nowego podatku, lecz o zmianę zasad jego opłacania. I ich uproszczenie. Dziś ktoś, kto służbowym samochodem jedzie do domu, na działkę albo wywozi rodzinę na wakacje nad morze, też powinien zapłacić podatek dochodowy - od korzyści, jaką jest dla niego użycie takiego auta do celów prywatnych. Problem w tym, że ustalenie wartości tej korzyści jest dość skomplikowane. I na dobrą sprawę nie bardzo wiadomo, jak to zrobić. Przyjmuje się na przykład, że jest ona równa kosztom wynajęcia na taki przejazd takiego samego auta w wypożyczalni samochodów.
Więcej: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,137 ... anych.html