W Zalesiu Górnym odbyło się ostatnie pożegnanie Andrzeja Swata – przewodniczącego rady miejskiej, wiceburmistrza Piaseczna w latach 2001-2006, społecznika, mieszkańca Zalesia Górnego. Po zakończeniu uroczystej mszy świętej, która odbyła się w kościele w parafii św. Huberta w Zalesiu Górnym głos zabrali samorządowcy i przyjaciele Andrzeja Swata.
Pośmiertnie odznaczony
Jako pierwszy, w imieniu Prezydenta RP, głos zabrał Michał Szweycer, który odczytał postanowienie o odznaczeniu zmarłego za wybitne zasługi w działalności na rzecz społeczności lokalnej, oraz działalność samorządową Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
- Pan Andrzej od lat angażował się w pracę na rzecz tożsamości swojej małej ojczyzny – Zalesia Górnego. Z biegiem lat, oddając się pracy na rzecz lokalnej społeczności, stał się ambasadorem Zalesia w naszym piaseczyńskim samorządzie – mówił wiceburmistrz Piaseczna, Daniel Putkiewicz. - Andrzej Swat był osobą nietuzinkową, umiał się spierać i bezkompromisowo bronić swojego zdania. Jego inteligentne, często ironiczne komentarze zawsze zawsze miały swój sens i oddawały sedno sprawy. Cierpkie słowa skierowane wobec oponentów na sesji, potrafił łagodzić dowcipem i poczuciem humoru w prywatnej rozmowie – wspominał wiceburmistrz Putkiewicz. - Każde kolejne pokolenie wierzy, że potrafi działać lepiej i skuteczniej. Jednak fundamentem naszej pracy jest doświadczenie i praca poprzedników. Ich sukcesy, ale także i błędy są dla kolejnych pokoleń bezcennym dorobkiem pozwalającym lepiej pracować na rzecz naszej społeczności. Dla nas takim fundamentem będzie praca pana Andrzeja.
Niezłomny do ostatnich dni
- Był profesjonalistą w każdym calu, z ogromną wiedzą samorządową, doskonale zorientowany w problemach Piaseczna, którymi żył od wielu lat – wspominała Hanna Krzyżewska, wiceprzewodnicząca rady miejskiej. - Współpracowaliśmy zgodnie, choć widziałam, że niechętnie dzielił się swoimi obowiązkami, starając się być zawsze samowystarczalny w każdym zakresie. Może właśnie w ten sposób chciał zamanifestować swoje przekonanie, że odniesie zwycięstwo nad postępującą chorobą i niemocą? Nie wiem. Nigdy się nie skarżył, widziałam, że cierpi, że codziennie toczy boje z samym sobą i podziwiłam go, zwyczajnie, po ludzku. Imponował mi pan Andrzej szczególnie ogromną siłą, z jaką próbował walczyć z tą okropną chorobą. Nie poddawał się, nie oczekiwał od nikogo ani pomocy, ani współczucia. Starał się pracować i być użytecznym dla innych do ostatniej chwili – mówiła Hanna Krzyżewska. - Będziemy pana Andrzeja jeszcze długo wspominać, będzie nam brakować jego wiedzy, jego mądrości, jego życzliwości dla innych ludzi, jego siły, jego samozaparcia.
Pomagając innym, nie pozwolił pomagać sobie
Andrzeja Swata wspominali też mieszkańcy związani ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Zalesia Górnego, doceniając jego ogromne zaangażowanie w życie społeczne i kulturalne miejscowości, a także pracę, którą włożył w pielęgnowanie historii swojej małej ojczyzny.
W imieniu sołectw piaseczyńskich głos zabrał sołtys Złotokłosu Wiesław Słowik, dziękując za długoletnią współpracę i aktywizację rad sołeckich. - Dziękujemy za zrozumienie, życzliwość, pomoc i dobry przykład bycia samorządowcem z pożytkiem nie dla siebie, lecz dla innych – powiedział łamiącym się głosem sołtys Słowik. W ciepłych słowach pożegnała Andrzeja Swata również sołtys Zalesia Górnego, Ewa Molenda-Stroińska, wspominając o jego zaangażowaniu w pomoc pogorzelcom w 2008 czy mieszkańcom, którzy ucierpieli na skutek podtopień dwa lata później. - Uczestniczyłeś czynnie w pomyśle budowy nowego posterunku policji, nowego przedszkola, zespołu szkół. Przyczyniłeś się do integracji mieszkańców. Dlaczego pomagając innym nigdy nie pozwoliłeś pomóc sobie? - zapytała retorycznie sołtys.
Po mszy odbyło się uroczyste odprowadzenie Andrzeja Swata na pobliski cmentarz parafialny, z udziałem pocztów sztandarowych, straży miejskiej i straży pożarnej.
Adam Braciszewski
http://www.kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=10915