Oczywiście związany z nową ustawą refundacyjną, o której wszędzie pełno. Ostatnio nawet bałem się lodówkę otworzyć, by na piwie nie ujrzeć pieczątki "Wypicie do decyzji NFZ"...
Ale do rzeczy. Przeczytałem przypadek Pani z Piaseczna i się zacząłem zastanawiać, co bym w takiej sytuacji zrobił. A niedługo czeka mnie wizyta po receptę na mleko dla mego potomka...
Czy kogoś już coś takiego spotkało?