"Wyborcza" jak zwykle aferę kręci... Niespełnione rządu obietnice, temat zastępczy - KIBICE...
Piłkarz pierwszy - Kaczorowski. Przychodził ze znienawidzonej drużyny? I co z tego! Wielu przychodzi z drużyn znienawidzonych jeszcze bardziej, a problemów żadnych nie mają. Taki Grzelak przyszedł do Legii z Widzewa i co? żadnych większych problemów nie miał. Kaczorowski był [cenzura] za to, że po zwycięstwie z Legią śpiewał: "Legła Warszawa" plus kilka mniej cenzuralnych piosenek. Kibice mieli mu za to bić brawo? Ludzie, proszę Was...
Piłkarz drugi: Szczęsny. Sytuacja ze Stalowej Woli to już przykład debilizmu kibiców. Co zrobić, idioci się trafiają nie tylko na trybunach. Sytuacja z przejściem z Legii do znienawidzonego klubu (zresztą Szczęsny grał w kilku klubach, których legioniści nienawidzą: Wiśle, Widzewie, Polonii) - pokrzyczeli trochę, że zdrajca, ale nic poważnego się nie stało...
Piłkarz trzeci: nie mam pojęcia, kto to
. Ale jeżeli historią mrożącą krew w żyłach jest dla niego spokojna rozmowa na stacji benzynowej, podczas której kibice pytają, dlaczego drużyna gra słabo, to... szkoda słów. Chyba sam się zreflektował, że robi z igły widły i zmienił temat na Rzeźniczaka i "Starucha"...
Piłkarz czwarty: również nie wiem, kto to. Historia sprzed co najmniej 10-15 lat, bo to wtedy zdarzały się słynne "pociągi grozy" i sytuacje, że drużyna jedzie na mecz tym samym pociągiem co kibice. Trochę nie halo porównywać tamte czasy, bo równie dobrze moglibyśmy mówić, że Piaseczno to bandyckie miasto, powołując się na walki skinów z punkami, które toczyły się pod DK w latach 90.
A sytuacja z Rzeźniczakiem? Po kolejnym frajersko przegranym meczu rzucił w stronę jednego z kibiców "[cenzura] ci w dupę", o czym media dziwnie milczą. Dostał po pysku właśnie za to, a nie za niewinność! Oczywiście nic nie tłumaczy kibica, który bije piłkarza, bo do takich scen nie powinno dochodzić, ale robienie ze "Starucha" kryminalisty za to, że ten zareagował tak, jak zareagował na słowa Rzeźniczaka jest co najmniej nie na miejscu. Panowie się spotkali, przeprosili, Rzeźniczak przyznał, że go poniosło, "Staruch" też - wszystko wyjaśnione. Po co robić z tego kolejną aferę i pisać, że był zastraszany? Tak go zastraszyli, że 3 czy 4 dni później przybiajł "Staruchowi" piątkę i nienawiści nie było widać: