Przyłącz się do kwiatowego wandalizmu! - poprawić Piaseczno

[Tulipano_0602]

Partyzantka ogrodnicza, jak mówi definicja ze słownika angielskiego: guerrilla gardening - potajemne sadzenie roślin w mieście (by upiększyć miasto)

świetna idea. Piaseczno jest brzydkie, szare, zatłoczone. Władze niewiele z tym robią, więc może by tak mieszkańcy sami, partyzancką metodą spróbowali coś zmienić. Zamiast godzić się na przykrywanie wszystkiego kostką, betonem i asfaltem, albo przechodzić obok zabłoconych pustych placów, próbować coś zmienić.

W Piasecznie nawet przy modernizacji, remontach, nikt nie pomyśli o zieleni. Przykładowo Puławska i okolice Auchan to jedna wielka pustynia, choć przy modernizacji ulicy i budowie wiaduktu można było pomyśleć o jakiś drzewkach. A tak wygląda większość Piaseczna.

Stąd warto by zainteresować się ideą partyzantki ogrodniczej.
Jest o tym w necie sporo, choćby:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... 85975.html

"Historia idei guerrilla gardening (ogrodniczej partyzantki) sięga roku 1973. Pewnego dnia w Nowym Jorku malarka Liz Christy wyjrzała za okno swojego mieszkania i pomyślała sobie, że bardzo chciałaby mieć pod domem piękny ogród. Cóż zrobić, kiedy zza jej okna rozciągał się widok na opuszczony skwer, na którym smętnie rdzewiały porzucone samochody?
Właśnie wtedy wpadła na pomysł, że sama przekształci złomowisko w ogród. Nie pytając nikogo o zdanie czy pozwolenie, Liz z pomocą przyjaciół zrealizowała swój pomysł. Ogród istnieje do dziś, można go zwiedzać. Genialna idea, by wziąć upiększanie najbliższej okolicy w swoje ręce, rozprzestrzeniła się na cały świat. W Hondurasie samozwańcze ogrodnictwo służy nie tylko upiększaniu rzeczywistości – ludzie zakładają tam nielegalne ogrody po to, by jeść, czyli żyć.

W Europie Zachodniej, USA i Australii oddziały ogrodniczej partyzantki skupiają się głównie na zwalczaniu powszechnej brzydoty, wojując przyjazną bronią biologiczną – roślinami. Samozwańcze grupy powstańcze uprawiają ziemię niczyją. Spękane grudy porzuconej ziemi znów dają życie, pustynny beton miast zakwita nielegalnymi oazami. Wokół nich gromadzą się ludzie i oto jesteśmy świadkami narodzin nowej społeczności sąsiadów: zjednoczonych przeciwko zblazowanym urzędom, chciwym developerom, niewyżytym administratorom i nieużytym nieużytkom. Do broni"

http://www.kafeteria.pl/przykawie/obiekt.php?id_t=858

"W partyzantce bardziej chodzi o nękanie niż o spektakularne zwycięstwa ale ważne jest by Twoje akcje zazieleniły miejski beton. Wybieraj rośliny odporne, które mogą zatroszczyć się same o siebie, mają małe wymagania glebowe i wodne, (doczytaj na portalach ogrodniczych, dopytaj w sklepach) Kieruj się trwałością ich zieleni. Oczywiście możesz taż siać / sadzić kwiatki – jeśli uda Ci się wprowadzić i obronić delikatniejsze rośliny satysfakcja będzie tym większa."

http://niezalezni.wordpress.com/2010/07 ... rtyzantki/

[iza]

świetna idea. Piaseczno jest brzydkie, szare, zatłoczone. Władze niewiele z tym robią, więc może by tak mieszkańcy sami, partyzancką metodą spróbowali coś zmienić. Zamiast godzić się na przykrywanie wszystkiego kostką, betonem i asfaltem, albo przechodzić obok zabłoconych pustych placów, próbować coś zmienić.

Przydałoby się rozebrać kostkę na Placu Piłsudskiego i tam zrobić roślinną rewolucję. Po przebudowaniu tego miejsca, zrobiła się tam "pustynia z kostki".