Witam,
Jestem Mamą pierwszego " żłobkowicza" w klubiku
i z czystym sumieniem mogę napisać szczęśliwą mamą. Oluś ma za sobą już jedną przygodę z innym żłobkiem i całe szczęście że już się zakończyła, jak wjeżdżałam na podwórko do wcześniejszego żłobka mały zaczynał płakać, jak go odbierałam był smutny i na mój widok zaczynał krzyczeć mocno się we mnie wtulając, myślałam że tak jest zazwyczaj, że musi się przyzwyczaić i potem będzie już oki, ale nie było oki. Wypisałam go z tamtąd i stwierdziłam że spróbuje jeszcze raz, tylko gdzie indziej. W klubiku tuptusiów ujęło mnie podejście Pani Asi-właścicielki i opiekunki, jej życzliwość, uśmiech, zainteresowanie Olkiem, jego przyzwyczajeniami. Mój synek zaakceptował ją od pierwszej wizyty. Teraz jak go zostawiam nie ma najmniejszych problemów, z uśmiechem robi papa, jak go odbieram jest zadowolony, rozbawiony po prostu szczęśliwy. Nie mam wątpliwości że to właściwe dla niego miejsce.