autor: Johnny » ndz mar 01, 2009 8:34 pm
£adna pogoda skłania do spacerów. Udałem się zatem znanymi mi ścieżkami w kierunku do żabieńca. Najpierw maszerowałem Dworcową, po minięciu skrzyżowania z ul. Nadarzyńską chodnik gwałtownie skończył się. Dostrzegłem pozostałości po pracy firmy Aquarius, zerwane pyty, rozmazana glina, zniszczony pas niegdysiejszej zieleni, balansując niczym baletnica skakałem pomiędzy kałużami wody i obszarami błota. Walczyłem dzielnie ale niestety ubabrałem się, no cóż brudne po kostki buty to nie problem, mogłem przewidzieć sprawę i założyć kalosze. Gdy już pogodziłem się z błotem spojrzałem na otoczenie. Walające się śmieci, butelki po napojach niekiedy porzucony niebieski worek z podrzuconymi śmieciami. Pięknie pomyślałem, wyszedłem na wiosenny spacer na początku marca, a zupełnie niepostrzeżenie wdepnąłem w ekstremalną turystykę. Skrzyżowanie z uliczką Lotników utwierdziło mnie w tej diagnozie. Widok ludzi idących jezdnią aby nie utonąć w mazi rozjeżdżonej przez maszyny z budowy na ul.Poniatowskiego wielce mnie poruszył.
Ach biedacy ratują buty, a ryzykują utratą życia. W końcu trafią na krewkiego kierowcę, który nie zwolni i potrąci ich. życie w miejskiej dżungli pełne jest niebezpieczeństw, ale utonięcie w błocie lub potrącenie przez samochód, przyznam że ten wybór zaskoczył mnie zupełnie. Dalej spacer przebiegał standardowo, kolejno dostrzegłem obskurny dworzec PKP, podobno na dniach będzie rewitalizowany, tak kiedyś przeczytałem w wieloletnim planie rewitalizacji okolic PKP, zanieczyszczoną błotem i porozrzucanymi śmieciami ul. Sienkiewicza, by po niedługiej chwili dotrzeć do ul. świętojańskiej. żabieniec był już blisko. Piękne łąki, wartki nurt rzeki i widok radośnie pływających kaczek był mi nagrodą za widoki miejskie. Czas szybko mijał, pora wracać do domu. Droga powrotna wiodła ul. Czajewicza na wysokości Przychodni Zdrowia, standardowo, jak w całym Piasecznie, porozbijane szkło, odpadki, pety, psie odchody, jeszcze chwilka i byłem na Wojska Polskiego. Dziury w jezdni dopełniły całości obrazu. Dalej już nie chciałem iść, bałem się tego co zobaczę na Jana Pawła lub w rynku, na Kościuszki. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. To nie jest miasto dla ludzi o słabych nerwach chodzących na piesze spacery.
Rozglądałem się w nadziei, że dostrzegę burmistrza Zalewskiego, podobno niedługo nowe przedterminowe wybory, może podpowiedziałbym mu, że najłatwiej byłoby obiecać mieszkańcom posprzątanie miasta w ramach wiosennych porządków, położenie chodników. To tanie działania, a tak wiele by zmieniły, może nawet interesanci nie nanosiliby błota do urzędu.
Niestety, tym razem nie udało się, a może Wy będziecie mieli więcej szczęścia i przy nadarzającej się okazji przedstawicie Wielkiemu Gospodarzowi Miasta małą prośbę, żeby wreszcie ktoś posprzątał Piaseczno. Jak Wam się uda dajcie znać.
Pozdrawiam
johnny