Nowa Warszawa - nowe blokowisko. Na peryferyjnych osiedlach najwięcej jest dawnych mieszkańców centrum. Magnes, który przyciąga na obrzeża, to cena i chęć poprawy warunków mieszkaniowych. Ale 38 proc. pytanych nie zauważyło zmian
- Przeprowadziłem się do Józefosławia pod Piasecznem z mieszkania wynajmowanego w śródmieściu. Tamta lokalizacja była świetna, ale poza tym wybite szyby w aucie, psie kupy na chodnikach, menele, kraty w oknach - opowiada Maciej Kutak, menedżer w dużej firmie.
Szukając nowego M, kierował się głównie ceną. Wybór - większe mieszkanie na peryferiach albo mniejsze w bloku z wielkiej płyty w tej samej cenie: - Wybrałem peryferia. Oferta wyglądała jak z bajki. Ale w praktyce okazało się, że poza bramą osiedla, które jest rzeczywiście bezpieczne i ładne, już tak kolorowo nie jest - mówi pan Maciej.
Wymienia braki: nie ma przedszkoli publicznych, za prywatne trzeba słono zapłacić i odczekać w kolejce. Strach puścić dziecko do szkoły, bo ulice nie mają chodników. Z tego samego powodu spacer do pobliskiego lasu przestaje być przyjemnością. Autobusy kursują rzadko, do sklepu daleko. Latem brakowało wody w kranie, bo rozwój sieci wodociągów nie nadąża za osiedlami.
dalsza część artykukłu: miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4986309.html
Mieszkańcy o swoich osiedlach: http://bi.gazeta.pl/im/1/4986/m4986101.jpg
Co ciągnie ludzi na obrzeża? Nieco ponad jedna czwarta tłumaczy wybór ceną mieszkania i jego utrzymania. Co Was przyciągnęło i skusiło do zakupu mieszkania w podwarszawskich miejscowościach?