Kiedy lepiliśmy na Rynku ślimora – labirynta kilka osób podeszło z zapytaniem: czemu tu nie ma lodowiska?
Moje zdanie jest takie – mogło by być i jestem za, chociaż pewno sam nie pośmigam.
Przeciw:
– to, że jest to miejsce między jezdniami. Ale to moim daniem dość słabe przeciw, bo jak ktoś będzie miał wjechać przez doniczki z drzewkami i rozjechać ludzi, to nie ma różnicy, czy będą stali pod choinką, czy śmigali na łyżwach.
- to, że ścieżka po przekątnej jest skrótem. Ale to też słabe, bo jakoś nikt nie upiera się na przechodzenie przez istniejące konstrukcje między parkingiem przy Wydziale Komunikacji na Czajewicza a parkingiem od strony ulicy Kościuszki. A tu konstrukcję będzie widać jak i tam.
Poza tym jak widać na kilku zdjęciach i widziałem to na własne oczy – wielu wchodziło do ślimora, żeby się po nim przejść czy pobawić wewnątrz. A samo lodowisko nie musi zajmować Runku „po brzegi”
Za:
Wartości społeczne.
- Rynek to centralny punkt miasta. Ale nie o geografię tu chodzi. Ludzie się mijają, widzą i spotykają tak jak w lato przy fontannie czy wydarzeniach kulturalnych. Jak ktoś teraz idzie do Parku na lodowisko, to idzie na lodowisko i spotyka tych, którzy przyszli na lodowisko. Ci co nie śmigają na łyżwach wcale tam nie chodzą i nie mają okazji popatrzeć, że to łatwe i przyjemne, chociaż czasem ktoś rypnie. Mówiąc najprościej – nie oswajamy się ze sobą i nie spotykamy, mimo istnienia lodowiska w mieście. W lato fontanna, zimą Rynek jest miejscem gromadzenia się społeczeństwa.
- Jest szpan, który „poniesie” Piaseczno w Polskę. Bo jak ktoś z kraju będzie jechał przez centrum, to zobaczy taką społeczną atrakcję i na pewno nie zostanie obojętny. W domu opowie wszystkim, że w takim Piasecznie to mają ślizgawkę w centrum miasta i wygląda to bardzo fajnie, bo ludzi była kupa. Po prostu jest się czym pochwalić.
Względy praktyczne.
- nie potrzeba tworzyć miejsc do wypicia kawy, herbaty, czy zjedzenia czegoś . Jest pełno takich miejsc dokoła Rynku. Nie mam pojęcia jak to wygląda teraz w parku, bo tam nie byłem, to się o Parku nie wypowiadam i nie porównuję.
- nie potrzeba stawiać ławek i koszy na śmieci, bo są
- parkingów dookoła sporo
- „wszystkie drogi prowadzą” na Rynek
- oświetlenie jest. Pracując przy ślimorze oświetlenie mieliśmy dość dobre – miejskie z lamp i już. Bez podciągania czy odpalania czegokolwiek. Ewentualne doświetlenie przy istniejących przyłączach nie będzie kosztowne jak nie wiem co.
- zamieniamy pożerającą prąd fontannę na lodowisko z na przykład ustawioną centralnie choinką. Choinka to akurat dobry element i tu bym się nie czepiał, że prąd pożera –no bo to jest właśnie choinka i w tym jej urok. Poza tym choinka nie musi stac w centrum lodowiska. Ale to daje dobry efekt.
- ujęcia wody do wylania lodowiska nie wymagają udziału Straży Pożarnej. Można pożyczyć hydrant i wąż od OSP, albo podłączyć wąż gospodarczy do kranu w CK. W końcu i tak za wodę musi ktoś zapłacić naszymi pieniędzmi.
Didaskalia z wątpliwościami:
Kilku ludzi pytających o lodowisko zwróciło uwagę, jak my, na fakt, że między płytami na rynku nie ma fugi. I że może to utrudniać wylanie lodowiska, albo zagrozić trwaniu płyt.
Ktoś powiedział, że można położyć folię i dopiero lać wodę. No można. Jednak jeżeli płyty od momentu ich położenia wytrzymały kolejną zimę, to znaczy, że technologia układania była przemyślana i skuteczna. Folia może się moim zdaniem pojawić w przypadku mroźnej i bezśnieżnej zimy. Bo wówczas będzie trudno wylać lodowisko. Pojawi się jednak problem - z czego zrobimy burty? To da się pewno rozwiązać w jakiś prosty sposób. Jeżeli będzie śnieg, to technologia lania jest taka, że po usypaniu burt, ubija się i polewa śnieg. Po zamarznięciu dolewa się gładź.
Patrząc na sam Plac widzę, że jest pochyły. Może warto by zmierzyć różnicę poziomów i przemyśleć wcześniej usytuowanie lodowiska?
To tyle. Piszcie co o tym myślicie, ale bez szukania winnych tego czy tamtego, bez dorabiania jakiejkolwiek „politycznej mordy”.
Pomysły, za i przeciw – ale na płaszczyźnie rozsądku.