We wtorek w Nowej Iwicznej Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego przeprowadził kontrolę nowo wybudowanego placu zabaw przy ul. Tarniny. Część mieszkańców uważa, że gminna inwestycja powstała niezgodnie z planem i protestuje przeciwko uciążliwości takiego sąsiedztwa. Mieszkańcy z rady sołeckiej postanowili zamknąć plac zabaw do czasu wyjaśnienia sytuacji.
Część mieszkańców Nowej Iwicznej protestuje przeciwko powstaniu placu zabaw, który gmina zorganizowała obok budowanej filii domu kultury przy ulicy Tarniny. - Tu się nie da wytrzymać, jest krzyk na całą okolicę. Nie mam prywatności nawet na swojej posesji, bo za płotem zawsze ktoś siedzi. Muszę wysłuchiwać rozmów plotkujących matek - twierdził jeden z mieszkańców, który wraz z grupą sąsiadów uczestniczył w kontroli PINB-u. Protestujący uważają także, że inwestycja powstała na terenie zabudowy mieszkaniowej i jest niezgodna z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. - Czy małe dzieci mogą aż tak przeszkadzać? - pytała się mieszkanka z rady sołeckiej. - Taka reakcja mnie dziwi, bo na wcześniejszych zebraniach wszyscy chcieli placu zabaw, a dzisiaj są protesty.
- Pani tak mówi, bo mieszka pani daleko. Ciekawe jakie miałaby pani zdanie, gdyby to było bliżej pani domu - odpierał jeden z mężczyzn.
- Tu mieszka ok. 400 małych dzieci, które nie mają gdzie się bawić i bardzo cieszyliśmy się z tego placu, a teraz nie będziemy mieli gdzie się podziać - z rozżaleniem mówiła jedna z matek. Protestujący dodają również, że plac zbudowano w sąsiedztwie linii energetycznej, która może być szkodliwa dla dzieci. - Jeśli jest taka szkodliwa, dlaczego sami się nie wyprowadzają - odpiera jedna z mieszkanek. Członkowie rady sołeckiej postanowili sami zamknąć plac zabaw do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez PINB.
Nie ulega wątpliwości, że miejscowe plany powinny być sporządzane starannie, by zapisy nie zakłócały ładu architektonicznego. Muszą być także bezwzględnie przestrzegane, jednak wydaje się, że część protestujących mieszkańców po prostu nie może pogodzić się z nieuniknionym rozwojem budownictwa na tym terenie. Osiedlali się w cichym miejscu z dala od wielkomiejskiego hałasu, a tym czasem za ich oknami każdego dnia rosną nowe domy, jak grzyby po deszczu, przybywa samochodów, pojawiają się gminne i prywatne obiekty służące mieszkańcom, jak choćby wcześniej oprotestowane przedszkole, a teraz dom kultury wraz z placem zabaw. Zgodność inwestycji z planem miejscowym powinien sprawdzić PINB, który prawdopodobnie rozstrzygnie sporne kwestie i być może pogodzi skonfliktowanych mieszkańców.
źródło: http://kurierpoludniowy.pl/?page=artykul&id=2395