Prawo i Sprawiedliwość chce wprowadzić nowy parapodatek za możliwość oglądania publicznej telewizji i słuchania publicznego radia. Opłata wyniesie 10 zł miesięcznie.
Szczyt naszych wpłat za abonamenty przypadł na rok 2003, czyli czasy koalicji SLD-UP z premierem Leszkiem Millerem. Wtedy widzowie i słuchacze wpłacili ponad 905 mln zł. Później było już tylko gorzej. Obecnie uprawiamy zbiorową fikcję. Abonament radiowo-telewizyjny niby jest, ale płaci go jedynie co dziesiąte gospodarstwo domowe w Polsce. Wynik ten wygląda co najmniej śmiesznie, jeśli porównać go z liczbą osób, które mają w swoich domach płatną telewizję - kablową lub satelitarną. Ma do niej dostęp aż 66 proc. gospodarstw domowych. Średnio miesięcznie płacą za tę usługę około 50-60 zł.
- Wpływy abonamentowe ciągle w ogromnym stopniu pochodzą ze ściąganych zaległości w ich płaceniu, nie z opłat dokonywanych na bieżąco - mówi Katarzyna Twardowska, rzecznik prasowy KRRiT.
Teraz to ma się zmienić. Płacić mają zacząć wszyscy. Nawet jeśli telewizji nie oglądają. Nawet jeśli nie mają w domu telewizora, tylko laptop albo tablet.
Przedstawiciele PiS pracujący nad projektem tłumaczą bowiem, że dostęp do telewizji czy radia mają wszystkie gospodarstwa domowe. A słuchać czy oglądać można nawet na telefonach komórkowych.
Nowa ustawa medialna autorstwa Prawa i Sprawiedliwości ma wprowadzić powszechną opłatę audiowizualną w wysokości 10 zł miesięcznie - pobieranych najprawdopodobniej od gospodarstwa domowego. Wpływy na poziomie 1,5 mld zł rocznie rozdzielać ma nowo powołana Rada Mediów Narodowych. W grę wchodzą dwa sposoby pobierania opłaty audiowizualnej. Pierwszy zakłada korzystanie z bazy PIT i CIT, drugi dołączałby opłatę do rachunku za energię elektryczną. Ministerstwo rozważa także wprowadzenie w ramach nowego prawa abolicji dla tych, którzy nie płacili wcześniej abonamentu RTV, a obecnie są w trudnej sytuacji finansowej.
Od kiedy? Krzysztof Czabański, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz pełnomocnik rządu ds. reformy medialnej, uważa, że projekt nowej ustawy medialnej ma trafić do Sejmu jeszcze w grudniu br. lub w styczniu przyszłego roku.
Z kolei w opinii KRRiT nowa, powszechna opłata audiowizualna powinna być wprowadzona w 2017 r., a najpóźniej w 2018 r. W przeciwnym razie może zacząć brakować pieniędzy dla Polskiego Radia, rozgłośni regionalnych i TVP.
Jak ktoś nie płaci abonamentu, czeka go kara
Projekt PiS przynajmniej w tej fazie prac jest podobny do rozwiązań występujących w wielu krajach europejskich. Tam problemu z finansowaniem mediów publicznych nie ma, bo płaci prawie każdy - powyżej 90 proc. Ci, którzy nie płacą, muszą się liczyć z wysokimi karami finansowymi.
I tak np. w Niemczech płacić musi każde gospodarstwo domowe bez względu na to, czy ma odbiornik telewizyjny czy nie. W Wielkiej Brytanii opłata obowiązuje każdego prawnego właściciela lub najemcę nieruchomości. Na Słowacji płacić musi każdy, kto zużywa energię elektryczną. Z kolei w Finlandii w 2013 roku opłata abonamentowa została zastąpiona podatkiem. Jego wysokość uzależniona jest od dochodów.
W Niemczech miesięczna opłata wynosi 17,50 euro (około 76 zł). Z kolei w Wielkiej Brytanii obowiązuje roczna opłata za posiadanie telewizora w wysokości 145 funtów (około 872 zł). W przypadku niepłacenia może zostać nałożona kara w wysokości 1 tys. funtów - ponad 6 tys. zł.
A jak jest teraz?
Aktualnie miesięczny abonament radiowy wynosi 6,50 zł, a radiowo-telewizyjny - 21,50 zł. Z początkiem przyszłego roku stawki abonamentu wzrosną do odpowiednio: 7 zł i 22,70 zł miesięcznie - podała na początku grudnia Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Abonament RTV powinni płacić wszyscy, którzy mają odbiornik telewizyjny lub radiowy. Z danych GUS wynika, że telewizor posiada aż 97 proc. gospodarstw domowych w naszym kraju. Radio - ponad 60 proc. A zgodnie z prawem każdy, kto posiada odbiornik, musi go zarejestrować w Poczcie Polskiej. Wtedy trafiamy do rejestru i jesteśmy zobowiązani do comiesięcznej opłaty z tytułu abonamentu RTV.
Polowanie na dłużników
Łącznie Polacy są winni za abonament około 2 mld zł. Od kilku lat trwa polowanie na osoby, które przestały płacić abonament, a nie wyrejestrowały odbiornika na Poczcie Polskiej. Zaległości można ściągać z pięciu ostatnich lat, później ulegają przedawnieniu. Poczta Polska wysłała w tej sprawie miliony listów. Domaga się zazwyczaj 1,5 tys. (czyli abonamentu za pięć lat wstecz).
Przez lata jednym z "łupów" urzędników byli emeryci. Teoretycznie ci, którzy skończyli 75. rok życia, byli zwolnieni z opłat. Ale tu był mały haczyk. Jeżeli mimo skończenia 75. roku życia nie zgłosili tego Poczcie, dalej musieli płacić. Aby uniknąć kar, mogli oni wysyłać odwołania od decyzji - dokumentując ukończenie 75. roku życia - i w większości przypadków nałożone kary za niepłacenie były umarzane.
Teraz prawo się zmieniło. Od października tego roku osoby, które ukończyły 75 lat, nie muszą już składać oświadczenia uprawniającego do zwolnienia z opłaty abonamentowej. Nie muszą też chodzić na pocztę i pokazywać pracownikom swojego dowodu osobistego jako potwierdzenia ukończenia 75 lat. Zgodnie z nowymi przepisami Poczta Polska, odpowiedzialna za pobór abonamentu, uzyskała dostęp do danych z rejestru PESEL, na podstawie których sama będzie mogła ustalić wiek abonentów i automatycznie zwolnić ich z opłat.
Na mocy nowelizacji ustawy o opłacie abonamentowej wydłużony został też czas, z 14 do 30 dni, który mają osoby uprawnione do zwolnienia na zgłoszenie w placówce pocztowej właściwych dokumentów.
W Polsce łącznie 20 grup zwolnionych jest z abonamentu - to aż 3 mln osób. Oprócz tych, które ukończyły 75. rok życia, to m.in. osoby zaliczane do I grupy inwalidów, niesłyszące, u których stwierdzono całkowitą głuchotę czy niewidome. Płacić abonamentu w Polsce nie muszą też osoby, których dochód rodzinny w przeliczeniu na osobę lub dochód osoby uczącej się nie przekracza kwoty 539 zł, bezrobotne, posiadające prawo do zasiłku czy świadczeń przedemerytalnych. Na tym jednak nie koniec. Zwolnieni z obowiązku wnoszenia opłaty abonamentowej są też m.in. inwalidzi wojenni i wojskowi, kombatanci będący inwalidami wojennymi lub wojskowymi czy członkowie ich rodzin.
Poza tymi grupami nikt nie może się ubiegać o umorzenie zaległości. Istnieje jedynie możliwość rozłożenia zaległości na raty.
Co powstaje z abonamentu?
Roczne wpływy z abonamentu (750 mln zł) to zaledwie połowa tego, ile rocznie wydaje TVP, a przecież pieniądze idą jeszcze do Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych. TVP w części z abonamentu wyprodukowała np. "The Voice of Poland", seriale "Ojciec Mateusz" i "Czas honoru" czy wiele dokumentów.
Dzięki pieniądzom z abonamentu powstają zarówno programy edukacyjne, kulturalne czy publicystyczne, jak i rozrywkowe czy sportowe. Ze środków z abonamentu realizowane były też transmisje z zimowych igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata w piłce nożnej oraz wiele programów publicystycznych czy informacyjnych.
Przedstawiciele TVP podkreślają, że brakuje przepisów, które precyzują, czym jest misyjność i na jakie dokładnie programy powinny być przeznaczane środki z abonamentu radiowo-telewizyjnego.
KOGO ABONAMENT NIE DOTYCZY
Według danych KRRiT z płacenia abonamentu obecnie jest zwolnionych ponad 3 mln Polaków. Takie zwolnienie przysługuje m.in.:
+ inwalidom (muszą złożyć na poczcie formularz i przedstawić orzeczenie o niepełnosprawności),
+ osobom otrzymującym świadczenie pielęgnacyjne socjalne lub rentę socjalną (decyzja o przyznaniu pomocy),
+ osobom po 60. roku życia mającym prawo do emerytury, której wysokość nie przekracza miesięcznie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia (dowód osobisty i odcinek emerytury lub decyzja o jej przyznaniu),
+ niewidomym (legitymacja Polskiego Związku Niewidomych lub Związku Ociemniałych Żołnierzy RP),
+ osobom z przyznanym świadczeniem lub zasiłkiem przedemerytalnym (decyzja ZUS),
+ inwalidom wojennym i wojskowym (książeczka inwalidy),
+ kombatantom będącym inwalidami wojennymi lub wojskowymi (legitymacja osoby represjonowanej).
Zwolnienie przysługuje także osobom, które ukończyły 75 lat, ale one od 8 października są zwalniane z abonamentu automatycznie, bez konieczności wizyty na poczcie.
Co ważne, zwolnienie przysługuje od pierwszego dnia miesiąca następującego po tym, w którym zostaną dopełnione formalności.
--------------------
Jak wygląda oferta sieci kablowych i platform cyfrowych?
Przez kilka pierwszych miesięcy (najczęściej dwa-trzy) operatorzy telewizyjni oferują obniżki abonamentu.
Na przykład w Vectrze przez pierwsze dwa miesiące może on kosztować 10 złotych. NC+ z kolei przez pierwsze dwa miesiące dodaje większą liczbę kanałów. Najczęściej operatorzy do umowy dodają również dekoder (narzucony z góry model), choć czasem trzeba do niego dopłacić. W zamian za to otrzymujemy możliwość wybrania modelu sprzętu - na przykład z twardym dyskiem.
Liczba kanałów w pakiecie obejmuje w każdej sytuacji również 24 kanały dostępne za darmo na tzw. multipleksie, czyli naziemnej telewizji cyfrowej. Wraz z rozszerzaniem się multipleksu liczba kanałów będzie rosnąć. W zależności od operatora możliwe jest dokupienie dodatkowych kanałów, np. pakietu HBO.
Read more:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,193 ... t-rtv.html