Baniocha na rocznicę katastrofy smoleńskiej: odwołane lekcje, przemarsz ulicami, msza. Taki scenariusz na 10 kwietnia przygotowano dla uczniów z podwarszawskiej Baniochy. - To wychowanie patriotyczne - tłumaczą władze gminy. - Przecież od tego są lekcje historii - mówią rodzice, którym nie podoba się udział ich syna w takich polityczno-religijnych uroczystościach.
Na ostatniej wywiadówce rodzice dowiedzieli się, że 10 kwietnia nie będzie części lekcji, a uczniowie wezmą udział w obchodach czwartej rocznicy katastrofy smoleńskiej. "Rzecz jasna odbywają się one w kościele, do którego dzieci zostaną całą grupą przeprowadzone ze szkoły. Z doświadczenia wiemy, że tego dnia już żadne lekcje się nie odbędą. Czemu dzieci są zmuszane do udziału w takich dwuznacznych praktykach? Czemu rocznica budząca ogromne spory polityczne jest obchodzona w taki sposób? Czy nie powinno być to elementem lekcji historii lub wiedzy o społeczeństwie, ewentualnie zajęć wychowawczych?" - pytają w liście.
- Zrozumiałabym, gdyby w szkole zorganizowano okolicznościowy apel albo godzinę wychowawczą poświęconą tej katastrofie, ale przemarsz całej szkoły ze sztandarem na mszę to przesada. Jest chyba coś nie tak, gdy opłacani z naszych podatków nauczyciele zamiast na lekcje prowadzą dzieci do kościoła - dodaje w rozmowie z nami matka ucznia. Deklaruje, że jest wierząca. Dla dobra syna prosi o anonimowość. Twierdzi, że sytuacja jest trudna do zaakceptowania dla wielu rodziców, lecz w małej społeczności dla świętego spokoju wolą milczeć.
To tylko jedna godzina
Baniocha to wieś w gminie Góra Kalwaria, 25 km na południe od Warszawy. Do tutejszego zespołu szkół (podstawówka i gimnazjum) chodzi 450 uczniów. W uroczystościach rocznicy katastrofy wezmą udział po raz pierwszy.
- W zeszłym roku msza była o godz. 17. W tym roku będzie o godz. 9.30. Mają w niej uczestniczyć burmistrz i radni Góry Kalwarii. Pan burmistrz prosił, żeby nasi uczniowie przyszli ze sztandarem. Zgodziłem się. To kwestia współpracy z organem prowadzącym szkołę - mówi nam dyrektor zespołu szkół Dariusz Słapek. Na pytanie o zastrzeżenia rodziców odpowiada: - Nie odwołujemy zajęć. Wychodzimy tylko na jedną godzinę, tak samo jak podczas rekolekcji, w których na 450 uczniów nie uczestniczy jedynie dwóch-trzech. A do kościoła mamy ze szkoły tylko 200 m.
Ksiądz jest dobry
Za przygotowania do obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej w Górze Kalwarii odpowiada wiceburmistrz Jan Wysokiński.
Podobnie jak burmistrz Dariusz Zieliński reprezentuje miejscowe ugrupowanie Bezpartyjni. Również w 21--osobowej radzie miasta przewagę mają lokalne kluby (Bezpartyjni, Nasz Powiat - Nasze Miasto, Stowarzyszenie Samorządowe "Centrum").
W ostatnich wyborach PO wprowadziła czterech radnych, PiS - jednego.
Wiceburmistrz Wysokiński informuje, że główna uroczystość 10 kwietnia w Baniosze odbędzie się nie w kościele, lecz na cmentarzu parafialnym, przy głazie z tablicą poświęconą ofiarom tragedii sprzed czterech lat. Kamień ten w 2012 r. burmistrz Zieliński odsłaniał wspólnie z szefem Klubu Parlamentarnego PiS Mariuszem Błaszczakiem.
W wygłoszonej wtedy homilii ks. Robert Pękacki, proboszcz parafii NMP Królowej Pokoju w Baniosze, powiedział m.in.: "Cena życia, którą przyszło zapłacić ofiarom tej tragedii, być może była konieczna, aby pamięć o zbrodni katyńskiej nie została zapomniana i aby walcząc o prawdę, udało się wyjaśnić obie te tragedie".
Co Wysokiński sądzi o zarzutach niezadowolonych rodziców?
- Zawsze ktoś się taki znajdzie. Te obchody to nie polityka, tylko wychowanie patriotyczne. Tu chodzi o naszą historię. Trzeba ją wpajać młodym ludziom, zwłaszcza teraz, gdy obserwujemy to, co dzieje się na wschód od Polski. O udział młodzieży z Baniochy w tegorocznych obchodach prosił nas ksiądz proboszcz. To jego inicjatywa, którą my popieramy - dodaje.
Proboszcz ma dobrą opinię także u Dariusza Strzyżewskiego, szefa koła PO w Górze Kalwarii, zaangażowanego m.in. w organizację na terenie gminy finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Ksiądz nigdy nie utrudniał nam zbiórki pieniędzy, nie przeganiał z terenu kościoła, a nawet częstował herbatą.
O komentarz do zapowiadanych obchodów poprosiliśmy Andrzeja Kulmatyckiego, rzecznika Mazowieckiego Kuratorium Oświaty: - Nie organizujemy życia szkoły. Wkraczać możemy dopiero wtedy, gdy dochodzi do przekroczenia prawa oświatowego. Decyzja o tym, czy szkoła jedzie na wycieczkę, czy uczestniczy w mszy, należy do dyrektora, który robi to w uzgodnieniu z radą rodziców. W przypadku, gdy niektórzy rodzice nie akceptują udziału swoich dzieci w takim wydarzeniu, a dzień nie jest wolny od pracy, szkoła powinna tym uczniom zapewnić opiekę.
Baniocha to nie Warszawa
Patriotyczno-religijny program w Baniosze to tylko część tego, co w związku z czwartą rocznicą katastrofy smoleńskiej będzie się działo w Górze Kalwarii.
Organizowane przez władze miasta uroczystości potrwają dwa dni. Zaczną się w niedzielę 6 kwietnia mszą w kościele Na Górce w centrum Góry Kalwarii.
Tu również kluczową rolę odegra młodzież. Wartę honorową przy tablicy smoleńskiej zaciągną uczniowie z Zespołu Szkół Zawodowych im. Marszałka Franciszka Bielińskiego, a montaż słowno--muzyczny przygotują uczniowie z Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. Księdza Z. Sajny.
Kulminacja obchodów nastąpi rano 10 kwietnia. O godz. 8.41 zawyje syrena alarmowa, a pod ustawionymi przed ratuszem portretami Lecha i Marii Kaczyńskich oraz funkcjonariuszy BOR Agnieszki Pogródki--Węcławek i Pawła Krajewskiego, którzy mieszkali w Górze Kalwarii, złożone zostaną wieńce i zapalone znicze.
Wiceburmistrz Jan Wysokiński zaznacza, że uroczystości od trzech lat wyglądają podobnie. - Jesteśmy szczególną gminą. Dwie osoby od nas zginęły wtedy w Smoleńsku - tłumaczy.
Piotr Chmielewski, dziennikarz lokalnej gazety "Nad Wisłą", zwraca uwagę, że Góra Kalwaria i Baniocha to nie to samo co pobliska Warszawa. Podkreśla, że też ma dobre zdanie o miejscowym proboszczu.
- W małych społecznościach silne są powiązania Kościół - szkoła czy Kościół - gmina. Sytuacje, gdy cała szkoła - nauczyciele i dzieci - idzie na mszę, są tutaj na porządku dziennym. Wiem, że to szokujące dla wielu ludzi sprowadzających się w te okolice z Warszawy - mówi dziennikarz.
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75248,15679249,Ban ... olane.html
My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy dalej - na miotle:)