autor: lukasz » czw sty 15, 2009 6:53 pm
Radni i wyżsi urzędnicy gminy Góra Kalwaria dostali przed świętami podarunki ze sprzętem AGD od Wejchert Golf Club, spółki budującej pole golfowe w Brześcach. Tylko dwoje samorządowców odmówiło ich przyjęcia.
Przed Bożym Narodzeniem do magistratu przybył kurier, który przywiózł duże, ładnie opakowane prezenty dla wskazanych osób. Jak ustaliliśmy, na liście obdarowanych byli m.in. przewodniczący rady i jego dwaj zastępcy, przewodniczący poszczególnych komisji problemowych, a także pani burmistrz, wiceburmistrz i naczelnik wydziału architektury. Od obdarowanych dowiedzieliśmy się, że w pudełkach znajdował się wart kilkadziesiąt złotych sprzęt AGD. Dołączona do niego była kartka z życzeniami od prezesa spółki Tadeusza Zielniewicza i właściciela Jana Wejcherta.
To nie powinno się zdarzyć. Prezent nie wzbudziłby może większych kontrowersji, gdyby nie fakt, że spółka ubiega się obecnie w urzędzie gminy o jak najszybszą zmianę planu zagospodarowania przestrzennego terenu w Brześcach. Kilka miesięcy temu wystąpiła też o umorzenie ponad 720 tys. zł rocznego podatku na czas budowy pola golfowego.
– Nieprzyjęcie tego prezentu było dla mnie czymś oczywistym i naturalnym. Uważam, że firma zachowała się niestosownie i nietaktownie. Moim zdaniem pani burmistrz powinna była zadzwonić do pana Wejcherta i powiedzieć, że taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Została przekroczona granica dobrego smaku – mówi szefowa komisji finansów Ewa Morawiec. Od razu prezent kazał zwrócić nadawcy również wiceprzewodniczący rady Zbigniew Bugno. – Dla mnie to chore, i bardzo źle się stało, że którykolwiek członek komisji prezydialnej przyjął ten podarunek. W życiu nie było u nas takiego przypadku – komentuje.
Wiceburmistrz Dariusz Zieliński podczas rozmowy z „NW” przyznaje, że poczuł się upokorzony, ale prezentu nie odesłał. – Uznaliśmy z kilkoma radnymi, że upominku nie możemy zatrzymać jako osobistego prezentu, a podarunek przekażemy na cele charytatywne lub loterię do którejś z naszych szkół. Nam takie prezenty są niepotrzebne – stwierdza. Wiceszef rady miejskiej Zenon Nadstawny bez zaglądania do paczki zrobił z niej fant w loterii zorganizowanej podczas sylwestra w jego wsi, Krzakach Czaplinkowskich. – Poszła dalej. Czy uważam, że spółka zachowała się stosownie? Tak, bo przekazała paczki oficjalnie przez biuro rady miejskiej. To żadna łapówka. Gdyby prezent przywieziono mi do domu, odesłałbym go. A tak, żałuję, że więcej nie przychodzi takich paczek do biura rady, mógłbym je potem przekazać dzieciom – argumentuje.
Przewodniczący rady miejskiej Piotr Szeląg przyjął podarunek, bo, jak tłumaczy, nie wiedział, co jest w środku. – Myślałem, że to słodycze, jak to jest powszechnie przyjęte. Moim zdaniem firma zachowała się niestosownie. Samorządowcom nie robi się takich prezentów. Przekażę paczkę na charytatywną loterię – deklaruje.
Krytycznie zachowanie inwestora ocenia też radny Andrzej Posiewka z Góry Kalwarii, który wziął paczkę do domu. – Nie wiem, jaki firma miała w tym cel – mówi. I dodaje: – Co to za prezent, można sobie taki kupić w byle sklepie AGD.
Burmistrz Barbara Samborska nie chce osądzać postępowania spółki. – Szanuję tego inwestora, cieszy nas budowa pola golfowego – wyjaśnia swoje stanowisko. Po chwili uzupełnia jednak: – Taki prezent jest trochę krępujący. Gdyby to był album lub książka, nie byłoby tematu. Trochę przedobrzyli.
Nie mieliśmy złych intencji. O wyjaśnienie akcji z prezentami zwróciliśmy się do Tadeusza Zielniewicza, prezesa Wejchert Golf Club. – Czy pan wie, że niektórzy radni poczuli się urażeni? – zapytaliśmy. – Nie mieliśmy żadnych wrogich intencji, nie było naszym celem robienie prezentów rodzących zobowiązania. Zresztą ich wartość jest tak niewielka, że nie mogą być uznane za korzyść majątkową. Te drobne podarunki były dystrybuowane przez koncern ITI, otrzymało je bardzo wiele osób, np. pracownicy korporacji. Nie robiliśmy tu wyjątku tylko dla radnych. Obdarowywanie się prezentami noworocznymi o niewielkiej wartości jest zwyczajowo przyjęte przez firmy – argumentuje.
Grażyna Kopińska, dyrektor programu „Przeciw Korupcji” Fundacji Batorego nie ma wątpliwości, że inwestor przekroczył granicę dobrego smaku.
– Przesyłanie tzw. paczek świątecznych, bardzo popularne wśród polskich firm, jest od pewnego czasu krytykowane jako bardzo niestosowne zachowanie. Coraz więcej instytucji, zwłaszcza publicznych, deklaruje, że ich pracownicy mają zakaz przyjmowania tego typu prezentów. Przesłanie przez firmę „paczek świątecznych” zawierających sprzęt AGD do radnych i urzędników, którzy będą podejmować decyzję w sprawie dotyczącej tej firmy, to już nie niezręczność, ale sytuacja wyglądająca jak celowe działanie służące uzyskaniu przychylności decydentów. To, że większość obdarowanych paczkę przyjęła, tłumaczyłby tylko fakt, że zostali zaskoczeni, bo w podobnej sytuacji znaleźli się po raz pierwszy – mówi „NW”.
autor: Piotr Chmielewski
źródło: Nad Wisłą nr 1 (267) 15 stycznia 2009
£ukasz £abuda