autor: Jakub » sob maja 31, 2008 1:13 pm
Rozwiązano umowę, którą starostwo zawarło na 30 lat ze spółką Point of View, mającą inwestować w ośrodek „Wisła” w Zalesiu Górnym. - Współpraca ze starostwem była drogą przez mękę - kwitują przedstawiciele firmy. - Starostwo nie zawiniło w żadnym wypadku - odpiera wicestarosta Marek Gieleciński. - Firma nie poczyniła żadnych inwestycji i nic nie wskazywało na to, że zamierza wywiązać się z umowy.
Ośrodek Wypoczynkowy „Wisła” w Zalesiu Górnym, niegdyś rekreacyjna perła Piaseczna, w ciągu ostatnich lat zmienił się w ruinę. Początkowo starostwo dzierżawiło ośrodek różnym firmom, zawierano krótkotrwałe umowy, co prowadziło jedynie do eksploatacji „Wisły”, bez perspektyw na inwestycje. Radni powiatu ubiegłej kadencji zdecydowali, że jedynym sposobem na skłonienie dzierżawcy do zainwestowania w ośrodek będzie dzierżawa długoterminowa. Zdecydowano, że „Wisła” zostanie wydzierżawiona na 30 lat.
We wrześniu 2004 roku w starostwie dokonano otwarcia ofert na dzierżawę „Wisły”. O wyborze dzierżawcy zabudowanej nieruchomości ośrodka o łącznej powierzchni przekraczającej 48 ha miały zadecydować trzy kryteria: wysokość czynszu dzierżawnego, koncepcja zagospodarowania ośrodka, oraz wiarygodność oferenta. żeby wymagać wiarygodności oferenta starostwo powinno wystąpić z wiarygodną ofertą, tymczasem dzierżawione tereny „Wisły” nie posiadały aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego, który uchwala gmina. Nie było więc wiadomo czy koncepcja przedstawiona przez dzierżawcę w ogóle będzie możliwa do zrealizowania. Dzierżawa „Wisły” przypominała więc kupowanie kota w worku.
Umowa ze zwycięską w przetargu firmą Point of View zakładała, że w ciągu najbliższych lat zainwestuje ona w ośrodek 5 milionów złotych. Tymczasem jak wykazały kontrole przeprowadzone przez starostwo, a także co było widać gołym okiem - „Wisła” z roku na rok niszczała, a po jakichkolwiek inwestycjach nie było śladu. Gdyby nie starania czynione przez poddzierżawców, związanych umową z Point of View dziś teren mógłby służyć co najwyżej jako plan filmowy dla „Tarzana”.
- Inwestor nie zainwestował i nic nie wskazywało, by miał to zrobić - ocenia wicestarosta Marek Gieleciński. - Kontrole starostwa wykazały, że teren był zaniedbany, porośnięty chaszczami, zawalony drzewami i eternitem.
- Ze strony starostwa powiatowego nie było żadnej chęci współpracy - zarzuca Patryk Angelard z firmy Point of View. - Nasze pisma, w których wskazywaliśmy problemy lub podnosiliśmy kwestie leżące po stronie starostwa pozostawały bez odpowiedzi.
Dla dzierżawcy pierwsze problemy pojawiły się już w momencie sporządzania protokółu przedmiotu dzierżawy. - Okazało się, że w ośrodku „Wisła” zameldowane są trzy rodziny - mówi przedstawiciel Point of View. - Starostwo obiecywało, że zajmie się wykwaterowaniem i znajdzie dla nich jakieś lokale zastępcze. Na obiecankach się skończyło - nie zrobiono nic w tym kierunku i ci ludzie do dziś zajmują budynek recepcji, wykluczając remont, modernizację czy ewentualne wyburzenie tego obiektu. A przecież to kluczowe zabudowanie, zlokalizowane przy wjeździe do ośrodka - podkreśla Angelard.
To dopiero początek problemów dzierżawcy - blisko dwa lata trwała procedura uzyskania warunków zabudowy, niezbędnych by zacząć jakąkolwiek inwestycje. Gdy gmina wreszcie wydała warunki okazało się, że nakładają one na inwestora wymóg doprowadzenia ścieków do układu ogólnomiejskiego. żadne szamba nie wchodzą w grę - by móc zrealizować koncepcję, dzięki której firma wygrała konkurs na dzierżawę ośrodka „Wisła”, musiała przedstawić projekt podłączenia do sieci kanalizacyjnej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sieć kanalizacyjna w tamtym rejonie jeszcze nie istnieje.
- Mieliśmy bardzo ambitne plany i szczere chęci, niestety wszystko rozbiło się o bezczynność samorządu, który zamiast traktować nas jak partnera, rzucał kłody pod nogi - zauważa gorzko Angelard. - Zamiast pomocy w rozwiązaniu pojawiających się problemów między innymi z inicjatywy radnych Bernackiej i Mioduszewskiej nasyłano na nas kolejne kontrole i zastanawiano się jak utrudnić nam realizowanie naszych planów. Współpraca ze starostwem okazała się niemożliwa, dlatego po wielu bezskutecznych wezwaniach wypowiedzieliśmy umowę dzierżawy bez zachowania terminu wypowiedzenia.
- Piont Of View była dzierżawcą, który dewastował zamiast inwestować - twierdzi radna Bernacka-Rheims. - Niech nas bóg uchowa w przyszłości przed takimi „pseudoinwestorami”. Jak się nie ma pieniędzy na inwestycje to można chociaż dbać o porządek.
- Komisja Polityki Gospodarczej jednogłośnie postanowiła, że trzeba sprawdzić jak realizowane są zapisy w umowie dzierżawy - mówi radna Maria Mioduszewska, przewodnicząca komisji. - Kontrole wykazały, że dzierżawca nie jest wiarygodnym partnerem. Już w poprzedniej kadencji byłam przeciwna, by dzierżawić teren na tak długi czas. Zawiercie umowy było błędem poprzedniego zarządu - twierdzi radna Mioduszewska.
- Pani Mioduszewska bardzo chciała być starostą w poprzedniej kadencji, a gdy jej się nie udało to od tamtej pory zaczęła mi wytykać rzekome błędy, chcąc udowodnić, że lepiej sprawdziłaby się na tym stanowisku - komentuje radny Jerzy Kongiel, starosta ubiegłej kadencji. - Przypominam, że to nie była decyzja zarządu, ale rady, która stosunkiem głosów 19 za, 1 przeciw i 2 wstrzymujące się, upoważniła zarząd do zawarcia umowy na okres 30 lat.
Uważam, że decyzja była słuszna chociażby dlatego, że dzięki zawartej umowie z firmą Poit of View zwiększyliśmy opłatę za roczną dzierżawę ze 120 tys. zł do 200 tys. złotych - podkreśla Kongiel. - Znaleźliśmy poważnego inwestora, który miał dobre chęci i pieniądze, ale samorządy niestety tej szansy nie wykorzystały.
Kongiel przyznaje jednak, że błędem jaki popełniono przy zawarciu umowy był brak poinformowania dzierżawcy o tym, że w ośrodku „Wisła” są zameldowani ludzie. - Wiedziałem, że tam ktoś mieszka, ale nie przypuszczałem, że są zameldowani - przyznaje dziś Kongiel.
Sprawę lokatorów zupełnie bagatelizuje wicestarosta Marek Gieleciński. - Przecież firma o lokatorach dowiedziała się w momencie, gdy był jej przekazywany ośrodek. Skoro zdecydowała się na przyjęcie „Wisły” wraz z zamieszkującymi na jej terenie ludźmi, to sama powinna ten problem rozwiązać - mówi wicestarosta Gieleciński. - Teren ośrodka to nie tylko ten jeden budynek. Starostwo nie zawiniło w żadnym wypadku, chcieliśmy tylko wyegzekwować zapisy zawartej umowy. Dobrze się stało, że ta współpraca się zakończyła.
Mglista przyszłość „Wisły”
Co się stanie dalej z ośrodkiem „Wisła” ? - Jeśli zostanie oddany w prywatne ręce to nic dobrego z tego nie będzie - komentuje grupka mężczyzn, których napotkaliśmy w ośrodku. - Prywatny dzierżawca będzie dbał tylko o zysk.
Kilka lat temu pojawiał się pomysł zagospodarowania „Wisły” przy zaangażowaniu środków finansowych powiatu i gminy Piaseczno. Dziś już do tej koncepcji się nie wraca. - Gmina ma dużo priorytetów związanych z rekreacją: park miejski, kolejka wąskotorowa, centrum sportu i turystyki weekendowej przy KS Piaseczno - wylicza Daniel Putkiewicz, pełnomocnik burmistrza Piaseczna do spraw rozwoju. - Czy ośrodek „Wisła” ma stać się kolejnym projektem, w który miałby angażować się nasz samorząd? Dziś nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
- Powiat nie jest po to, żeby zajmować się takimi sprawami - uważa starosta Jan Dąbek. - Z pewnością będziemy chcieli wydzierżawić ośrodek na wiele lat. Tym razem jednak zanim zaczniemy szukać inwestora przygotujemy teren od strony planistycznej. Już wystąpiliśmy o to do gminy.
Minęły trzy lata i samorządowcy znaleźli się w punkcie wyjścia. Mamy przepiękny teren rekreacyjny, który powinien być wizytówką Piaseczna, a nie przedmiotem politycznych sporów i przepychanek. Nie będziemy rozstrzygać kto zawinił, że ambitna koncepcja zagospodarowania ośrodka nie wypaliła. Warto jednak zaznaczyć, że żaden potencjalny inwestor nie będzie działał na zasadzie wolontariatu i dopóki samorząd nie stworzy mu perspektyw na inwestycje przynoszące zyski, to nie będzie wydawał pieniędzy z pobudek estetycznych i prospołecznych.
autor: Kamil Staniszek
źródło: Kurier Południowy z 30 maja 2008
Jakub