Dzisiaj byłem sprawdzić jak to wygląda po programie. Spodziewałem się tłumów (wszak pora obiadowa była), ale zastałem na początku 4 pojedyncze osoby przy stolikach. Lokal, jeśli chodzi o wystrój, odmieniony rewelacyjnie. Znakomicie skomponowane oświetlenie, fototapety, piękne pastelowe kolory obrusów i dodatków. Widać rękę Gesslerowej, oj widać
Spokojna muzyka, kwiaty wszędzie, uśmiechnięta aż do bólu kelnerka och, ach...
I to tyle z zachwytów.
Teraz rzeczywistość:
- Po wejściu trafiliśmy na awanturującego się gościa, który nie wiedział, że kartą tu nie zapłaci. Brak terminala w lokalu, a najbliższy czynny dopiero na Shellu w Lesznowoli. Zastawił dowód, pojechał po kasę, wrócił - zapłacił. Szopka niezła była.
- W karcie dań menu Gesslerowej z programu, czyli kluchy ze szparagami, pierś z kaczki, chłodnik ze szparagów. W rzeczywistości nie ma niczego. Niczego z pierwszej strony pt: szef kuchni poleca (czyt: Gesslerowa kazała to robić).
- Czas oczekiwania na 3 proste dania przy prawie pustej sali - 50 minut
- Kosmiczne ceny. Pizza średnio 35-40 zł za 37 cm placek.
- Ochrzan dla kelnerki od dziewczyny ze stolika obok. Dali jej jakieś mięso, którego ani pokroić nie mogła, ani przełknąć. Pyrgnęła talerzem i poszła zapłacić. Ja bym nie płacił.
W międzyczasie lokal zaczynał się zapełniać. Mieliśmy z Kaśką niezły ubaw patrząc na wchodzących klientów, którzy liczyli na żarcie z programu.
- Kaśka, zobacz oni zaraz zamówią kaczkę i chłodnik
No i tak było. I następni to samo. Kelnerka z uśmiechem informuje, że tego, tego i tamtego też nie ma. A potem drapanko po głowie, ośle spojrzenia po sobie, co by tu zamówić innego albo jak się stąd niezauważenie ewakuować.
Na koniec wizyty poczułem przez moment na sobie wzrok krasnala, który stojąc nieruchomo w kącie zdawał się mnie błagać o wyniesienie z tej wyimaginowanej sali bajkowej gdzieś, gdzie się klientów jadłopodajni w [cenzura] nie robi. Wziąłbym go, gdybym wiedział gdzie jest takie miejsce.
pzdr, G.