Od kilku lat, wraz z nastaniem okresu letniego, gmina zamyka łącznik, znajdujący się w północnej części Placu Piłsudskiego. Ostatnio przeciwko temu pomysłowi zaprotestował radny Zbigniew Mucha.
Przejazd przez rynek, łączący ulice Sierakowskiego i Kościuszki, jest zamykamy 1 maja i otwierany dopiero na początku listopada. O tej porze, dostępu do niego strzegą nie tylko znaki, ale także kilka dużych, ciężkich donic
z kwiatami, ustawionych od strony ulicy Sierakowskiego.
Podczas sesji rady miejskiej, która odbyła się na początku maja, radny Zbigniew Mucha złożył wniosek, w którym przekonuje, że letnie zamykanie dla ruchu łącznika powoduje „daleko idące negatywne konsekwencje”.
Uciążliwości dla kierowców
W swoim wniosku Zbigniew Mucha pisze, że w początkowym okresie, zaraz po remoncie Placu Piłsudskiego, okresowe zamykanie łącznika było być może uzasadnione. Jednak teraz, gdy na rynku pojawiła się scena, oddzielająca plac od zamkniętego dla ruchu drogowego łącznika, takiego uzasadnienia – zdaniem radnego – nie ma.
- Mieszkańcy Piaseczna, a zwłaszcza południowej jego części oraz mieszkańcy Zalesia Dolnego wyjeżdżając z centrum Piaseczna zmuszani są do wykonywania zbędnych objazdów o długości około jednego kilometra, pokonując po drodze kilka skrzyżowań, w tym dwa ze światłami i bardzo niebezpieczne skrzyżowanie ul. Warszawskiej z ul. Chyliczkowską – argumentuje Zbigniew Mucha. - Taki objazd generuje dodatkowe, zbędne koszty w postaci wydłużonego czasu przejazdu i kosztów paliwa. Są to straty ogromne, których nie rekompensują korzyści wynikające z zamknięcia Placu Piłsudskiego. Dlatego wnioskuję o przywrócenie na stałe ruchu drogowego na zamkniętej jezdni Placu Piłsudskiego z jednoczesnym ustawieniem na tym odcinku znaków drogowych „strefa zamieszkania”.
Bezpieczeństwo mieszkańców najważniejsze
Punktu widzenia radnego Muchy nie podzielają jednak osoby, które podczas wakacji przychodzą
z dziećmi na Plac Piłsudskiego.
- Nasze dzieci często kupują lody, a potem przebiegają zamkniętym łącznikiem do fontanny. Jeśli jeździłyby tędy samochody, prędzej czy później doszłoby do jakiegoś wypadku – mówi jedna z mam. Włodzimierz Rasiński, naczelnik gminnego wydziału infrastruktury i transportu publicznego podkreśla, że decyzja o rokrocznym zamykaniu łącznika została podjęta ze względów bezpieczeństwa.
- W lecie Plac Piłsudskiego zamienia się w deptak, a przedsiębiorcy wystawiają letnie ogródki – dodaje Włodzimierz Rasiński. - Poza tym, żeby zawrócić samochodem trzeba przejechać jedynie kilkaset metrów do ul. Młynarskiej. W mojej opinii nie jest to wielka uciążliwość.
Tomasz Wojciuk
http://www.kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=15462
My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy dalej - na miotle:)