Kilka, a często kilkanaście tysięcy złotych za nową lustrzankę to spory wydatek. Radzimy, jak nie dać się nabrać na zakupach i nie kupić np. używanego aparatu z przebiegiem sięgającym kilkunastu tysięcy zdjęć
W środę opisywaliśmy przypadek pana Zbigniewa, który kupił w RTV Euro AGD nowy aparat za 11 tys. zł i bardzo się zdziwił, gdy okazało się, że ktoś zrobił nim wcześniej aż 23 tys. zdjęć . To oznacza, że aparat musiał być bardzo intensywnie eksploatowany przynajmniej przez kilka miesięcy. - Zdawałem sobie sprawę, że aparat z ekspozycji może mieć na koncie kilkaset zdjęć, ale nie kilkadziesiąt tysięcy - żali się klient. Po krótkim śledztwie okazało się, że zdjęcia zrobił pracownik RTV Euro AGD, który został już zwolniony z pracy.
Czy takie sytuacja zdarzają się często? Na co uważać przy zakupie aparatu, żeby się nie naciąć? Spytaliśmy o to Dominika Dziecinnego, fotoreportera "Gazety Wyborczej" z Płocka.
- 23 tys. zdjęć to sporo, ale z drugiej strony - taki aparat można spokojnie kupić, tyle że pewnie taniej. Ja obecnie robię ok. 5-6 tys. fotek miesięcznie. W tym są jakieś 3 wydarzenia w tygodniu, czasem jakiś mecz - na meczu piłkarzy ręcznych robię jakieś 500 zdjęć, piłka nożna to przynajmniej 1000 zdjęć - mówi Dominik. I od razu dodaje, że cena, jaką zapłacił nasz czytelnik za aparat nie jest zbyt atrakcyjna. - Taki używany aparat można kupić za trochę ponad 4 tys. zł. Obiektyw dostaniemy w sieci już trochę poniżej 6 tys. zł - mówi. No dobrze, a jak w takim razie nie dać się naciąć w używany aparat?
Po pierwsze - zatarcia i brud
Kupując nowy lub nawet powystawowy aparat musimy zwrócić uwagę na wyświetlacz - jeśli jest porysowany, powinna nam się zapalić lampka w głowie. Podobnie jest ze stopką od lampy - nie powinna być wytarta. Wytarty może być też spód aparatu - wystawowe modele zazwyczaj leżą w jednym miejscu i wycierają się przy normalnym użytkowaniu.
Warto też sprawdzić czy aparat nie jest brudny w środku. Najprostszy sposób to podpięcie pod aparat naszego obiektywu i zrobienie zdjęcia białej ściany - w ten sposób wszelkie paprochy i zabrudzenia na matrycy będą od razu widoczne.
Po drugie - sprawdź w sklepie
Czy można w jakiś sposób wykasować dane o tym, ile dany aparat zrobił zdjęć? - Nie, nie ma cofania liczników. Takie coś teoretycznie robią tylko autoryzowane serwisy przy wymianie przysłony lub całego mechanizmu aparatu - mówi Dziecinny. Jak więc sprawdzić, ile zdjęć zrobiono danym aparatem? W internecie jest wiele darmowych programów, które to umożliwiają, np. Eoscount.com . Wystarczy tam wrzucić zdjęcie wykonane danym aparatem, zaznaczyć opcję odczytania danych i wszystko będziemy mieli na tacy.
Jak wykonać zdjęcie? Przed zakupem, zwłaszcza tak drogiego sprzętu, warto go przetestować w sklepie. - Oglądając aparaty w Media Markt czy innej dużej sieci, zawsze idę z własną kartą pamięci i mówię, że chcę porobić trochę zdjęć aparatem, który mnie interesuje. Nikt nigdy nie robi mi z tego powodu problemów - mówi Dziecinny. - Potem idę do domu i dokładnie wszystko sprawdzam - dodaje.
Po trzecie - ile zdjęć to jest dużo?
Aparat jest trochę jak samochód - kolejne tysiące zdjęć wpływają na niego tak jak tysiące przejechanych kilometrów. I tak jak w samochodzie - wiele zależy od jakości drogi, a w przypadku aparatu - miejsca wykonania zdjęcia. 20 tys. fotek zrobionych w dżungli jest nierówne 20 tys. zdjęć zrobionych w studio.
A jeśli kupujemy używany aparat albo odkryjemy, że nowy sprzęt był wcześniej używany, od jakiej liczby zdjęć powinniśmy nabrać wątpliwości? - Są trzy półki aparatów: amatorskie, półprofesjonalne i profesjonalne. Na te ostatnie z profesjonalną migawką gwarancja może wynosić nawet do 200 tys. zdjęć. Czyli nawet jak się popsuje, w serwisie wymienią nam ją za darmo. Ale generalnie, jeśli liczba zrobionych zdjęć przekracza 50 tys., trzeba się poważnie zastanowić przed zakupem.
Po czwarte - uwaga na wideo
Z kupowaniem aparatów, zwłaszcza używanych jest jednak jeden problem, na który mogą się naciąć nawet zawodowcy. - W nowych aparatach oprócz robienia zdjęć można też kręcić filmy, a to bardzo negatywnie wpływa na matrycę - wypala się i przegrzewa, przez co sprzęt wcześniej nadaje się do wyrzucenia - mówi Dominik.
Dlatego warto uważać na aukcje drogich aparatów np. na Allegro - często wystawiają je specjaliści od wesel, którzy kręcą nimi dużo filmów. Problem w tym, że filmy można wykasować z pamięci aparatu i nie ma po nich śladu - mówi Dominik. A uszkodzona matryca to spory wydatek - kupno nowej to koszt rzędu 2-3 tys. zł. Tymczasem nową migawkę możemy wstawić już za 700-800 zł.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,149 ... odowy.html