Redakcja pisze:15 listopada 2016 roku odbędzie się kolejne spotkanie Klubu Obywatelskiego Piaseczno którego tematem będzie Rewolucja w oświacie
Rewolucja w oświacie nadchodzi wielkimi krokami. – W Piasecznie nie powinno być problemów z jej wprowadzeniem, choć jeszcze mało wiemy, jak szkoła będzie wyglądała po zmianach – mówi Hanna Kułakowska-Michalak, wiceburmistrz Piaseczna
We wtorkowy wieczór w magistracie doszło do debaty na temat przygotowywanych przez rząd zmian w oświacie. Organizator – piaseczyński Klub Obywatelski – do rozmowy zaprosił Kingę Gajewską-Płochocką – posłankę Platformy Obywatelskiej RP, Sławomira Broniarza – prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz wiceburmistrz Hannę Kułakowską-Michalak. Słuchaczami byli przede wszystkim nauczyciele, dyrektorzy szkół, samorządowcy oraz mieszkańcy, których dzieci i wnuczęta uczęszczają do piaseczyńskich szkół.
Skąd zła opinia o gimnazjach?
Od początku uczestnicy dyskusji próbowali odpowiedzieć na pytanie, czemu służy przygotowana przez rządzących reforma. Klarowna odpowiedź jednak nie padła. Posłanka będąca członkiem sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży narzekała, że debata, jaką na temat zmian w oświacie prowadzi Anna Zalewska, szef resortu edukacji narodowej, „jest czysto fasadowa”.
– Pani minister jeździła po Polsce, ale spotykała się w kółkach wzajemnej adoracji, ze zwolennikami partii rządzącej. Pani Zalewska nie słucha argumentów i kłamie, że samorządy są zachwycone reformą – oznajmiła parlamentarzystka.
Gajewska-Płochocka przekonywała, że w budżecie państwa nie ma pieniędzy na przeprowadzenie reformy (m.in. na odprawy dla nauczycieli), jest niedostatek ekspertów, którzy mieliby ją przygotować, a w proponowanych zmianach brakuje rozsądku. – W 2019 roku w liceach spotkają się dwa roczniki - ostatnia klasa gimnazjum oraz absolwenci klas ósmych. To będzie 700 tys. uczniów. Zabraknie dla nich miejsc w dobrych szkołach – wieszczyła.
Według obecnych założeń reformy, już od września 2017 roku nie będzie naboru do gimnazjów. Dzieci pozostaną w podstawówkach, gdzie przywrócone zostaną 7 i 8 klasa, a licea zostaną wydłużone z 3 do 4 lat. Posłanka broniła gimnazjum, jako jego absolwentka. – Nie przeprowadzono żadnych, które wskazywałyby, iż wprowadzone w 1999 roku gimnazja się nie udały. Najnowsze, międzynarodowe badania umiejętności uczniów PISA pokazują, że nasi 15-latkowie są w europejskiej czołówce – argumentowała.
Rozmówcy wskazywali, że większość dorosłych Polaków uważa gimnazja za „złe”, gdyż z szukających sensacji mediów dowiadują się jedynie, że dzieci są w nich bite, uczniowie piją alkohol i biorą narkotyki. – Wyniki badań PISA jasno pokazują, że Polska jest mistrzem świata. Gimnazjum dobrze funkcjonuje, ale kogo to interesuje? Agresja w szkołach lepiej się sprzedaje – wtórował posłance Sławomir Broniarz.
Brak stabilizacji i rozwoju
Pani wiceburmistrz przekonywała, że samorząd Piaseczna powinien sobie poradzić z wprowadzeniem reformy. O planowanej rewolucji również wypowiadała się krytycznie. – Brak stabilizacji i rozwoju powoduje, że nie możemy skupić się na zwiększaniu jakości oświaty, ale kolejny raz - po wycofaniu sześciolatków ze szkół - musimy zajmować się wprowadzaniem zmian. Najgorszy jest związany z tym pośpiech – tłumaczyła. Hanna Kułakowska-Michalak objaśniała, że najwięcej problemów będzie z dwoma gimnazjami w mieście. Samorząd przymierza się, aby powołać w nich nowe szkoły podstawowe. Jeśli bowiem doszłoby do ich połączenia z sąsiednimi podstawówkami, w „Piątce” uczyłoby się przeszło 2 tysiące dzieci! – Kto chciałby zarządzać taką szkołą? – pytała retorycznie.
Wiceburmistrz uspokajała będących na sali nauczycieli, że po 1 września 2017 roku z pracą dla nich w gminie Piaseczno „nie powinno być problemów”. – Uczniów nam nie brakuje, zapełnimy szkoły, bo cały czas przybywa mieszkańców w naszej gminie – dodawała.
– Piaseczno sobie poradzi. Reforma uderzy przede wszystkim w mniejsze gminy. Wieś zapłaci ogromną cenę, a największą dzieci. Nauczyciele w takich szkołach też nie mogą czuć się bezpieczni. W 2018 roku czeka ich tragedia na rynku pracy. Z pretensjami przyjdą jednak nie do pani minister, ale burmistrza czy wójta – zapowiedział przewodniczący Broniarz.
Z historii nie dają Nobla
Najwięcej obaw uczestnicy spotkania wyrażali na temat przygotowywanego programu nauczania. Na ten temat padały też pełne niepokoju głosy z widowni. – Najbardziej boję się, że w ramach wiedzy o społeczeństwie i historii, których program nakreśli Instytut Pamięci Narodowej, nasze dzieci nie dowiedzą się kim był Wałęsa nazywany przez IPN „Bolkiem”. Za to będą wiedziały, kto to Lech i Jarosław Kaczyński – komentowała Kinga Gajewska-Płochocka.
Sławomir Broniarz ostrzegał, że postawienie w nowo powstających programach na naukę historii naszego kraju i zmniejszenie liczby godzin przedmiotów ścisłych, zemści się na rozwoju kraju. – Z historii Polski nie dają Nagrody Nobla, ale z chemii, biologii czy fizyki – kwitował.
Podczas debaty nikt z uczestników nie bronił założeń reformy. Padła za to zachęta dla nauczycieli i rodziców, aby – jeśli nie chcą zmian w oświacie – przyjechali 19 listopada na protest do Warszawy, który będzie miał za zadanie nakłonienie rządzących do wycofania się z zapowiadanej rewolucji. – Mamy dobrą i bezpieczną szkołę, nasz kraj jest znany w Europie z bardzo dobrej edukacji. Nie trzeba tego zmieniać – mówił szef ZNP
http://kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=17482