Pożar samochodu na ul. Warszawskiej w Piasecznie

Pisz tutaj o wszystkim co działo się przez ostatnich parę tygodni w gminie Piaseczno, oraz o tym co wydarzyć się może.

Moderator: GTW

Pożar samochodu na ul. Warszawskiej w Piasecznie

Postautor: iTV Piaseczno News » sob cze 27, 2015 11:07 am

Obrazek

27 czerwca 2015 r. tuż po godzinie 10:00 zapalił się samochód osobowy w Piasecznie przy ul. Warszawskiej. Akcja gaśnicza trwała kilkadziesiąt sekund, ale z samochodu zostało niewiele http://itvpiaseczno.pl/samochod-w-plomi ... ,2917.html

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
iTV Piaseczno News
 
Posty: 1936
Rejestracja: ndz lut 06, 2011 10:14 pm
Lokalizacja: Piaseczno

Sparzył się na bezinteresownej pomocy

Postautor: Beata » pt lip 03, 2015 11:06 pm

Obrazek

W sobotę, 27 czerwca na ul. Warszawskiej zapalił się samochód nauki jazdy. Jeden z przechodniów, Marek Lipiński, próbował pomóc dwóm osobom znajdującym się w aucie i sam został dotkliwie poparzony. Pogotowie udzieliło mu pomocy na miejscu, lekarz opatrzył rany i stwierdził, że stan pacjenta jest na tyle dobry, że nie wymaga natychmiastowej hospitalizacji. Karetka odjechała, a Marek Lipiński został na ulicy. Tego samego dnia jego stan się pogorszył i trafił do szpitala. Jest oburzony, że pogotowie go zostawiło i zbagatelizowało zagrożenie.

- Czekałem na otwarcie biura podróży, znajdującego się przy ul. Warszawskiej – opowiada Marek Lipiński. Do stojącego przy ulicy samochodu nauki jazdy wsiedli instruktor oraz kursantka. - Samochód długo nie chciał odpalić, co zwróciło moją uwagę – opowiada mężczyzna. - Nagle zauważyłem, jak spod auta wycieka paliwo. Natychmiast podbiegłem do samochodu, zacząłem walić w szybę i krzyczeć, żeby szybko uciekali. W tym momencie spod auta buchnął płomień, prosto we mnie. Aż mnie odrzuciło. Byłem w szoku. Zacząłem biec w stronę rynku. Kontem oka zauważyłem, że obu osobom udało się wydostać z płonącego samochodu – opowiada poszkodowany. Mężczyzna dziwi się, że nikt z innych przechodniów nie zareagował. Nikt nie zainteresował się nawet czy coś mu się stało, choć widziało to wiele osób. - Zamiast się zainteresować i pomóc, ludzie zebrali się wokół auta i zaczęli filmować pożar. Sam wezwałem pogotowie – opowiada.

Płonął jak pochodnia

Do pożaru samochodu microcar doszło po godz. 10. Straż pożarna ugasiła płonące auto w niewiele ponad 20 minut. - Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej – informuje st. kpt. Łukasz Darmofalski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie. Samochód spłonął doszczętnie. W pożarze ucierpiały też elewacja budynku usługowego, banery reklamowe i witryny dwóch firm.
Na miejsce dość szybko przyjechała też karetka. Okazało się, że w pożarze ucierpiał tylko pan Marek. - Lekarz obandażował mi poparzone ręce i nogi. Po czym dał mi zaświadczenie, że mam poparzenia 1 i 2 stopnia obu rąk oraz nóg i poinformował, że powinienem sam zgłosić się do lekarza. Poprosiłem ratownika, żeby wykręcił mi numer do żony, bo sam nie byłem w stanie tego zrobić poparzonymi rękami. Potem pogotowie pojechało, a ja zostałem na ulicy. Zupełnie nie wiedziałem, co mam robić, byłem w szoku. Na szczęście spotkałem kolegę, który pomógł mi dojść do siebie – relacjonuje. Mężczyźni poszli na pobliski komisariat policji. Tam oficer dyżurny stwierdził, że pan Marek źle wygląda i powinien wrócić do domu lub pojechać do szpitala. Następnie po Marka Lipińskiego przyjechała żona, która zabrała go do domu.

Trafił do szpitala

- Po pewnym czasie dostałem jakichś drgawek i żona odwiozła mnie do piaseczyńskiego szpitala. Przyjęto mnie na oddział i dopiero tam udzielono mi fachowej pomocy, opatrzono rany, podano kroplówki, antybiotyk i leki przeciwbólowe. W szpitalu spędziłem dobę – dodaje poparzony mężczyzna.
Marek Lipiński ma żal do pogotowia ratunkowego. - Mam pretensję do Falcka, bo zazwyczaj wszystkich wiozą do szpitala, a mnie z poparzeniami 1 i 2 stopnia zostawili na chodniku, bez opieki. Jestem oburzony ich zachowaniem. Moim zdaniem nie postąpili profesjonalnie, tym bardziej, że okazało się, że jednak pomoc szpitalna była niezbędna – dodaje rozżalony mężczyzna.
- Nie wiadomo, co by się stało, gdybym nie zareagował. Padłem ofiarą swojej bezinteresownej pomocy. Czy było warto? - zastanawia się pan Marek, który zapowiada, że będzie ubiegał się o odszkodowanie od właściciela samochodu, bo w czasie leczenia nie będzie mógł pracować i zostanie bez środków do życia.

Falck: Nie było podstaw do hospitalizacji

Falck, który jest operatorem pogotowia ratunkowego, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie było tak, że człowiek potrzebujący pomocy został pozostawiony bez niej na ulicy – podkreśla Magdalena Orłowska, specjalista ds. kontaktów z mediami firmy Falck. - Nasz zespół udzielił temu panu pomocy na miejscu. Jego stan ogólny był dobry, na tę chwilę nie kwalifikował się do leczenia szpitalnego, ponieważ nie było zagrożenia życia. Ten pan otrzymał od lekarza pogotowia zalecenia do leczenia ambulatoryjnego. Lekarz rozmawiał z nim i powiedział, że zadzwoni do żony i sobie poradzi. Nie zawsze pogotowie zabiera pacjentów do szpitala, w tym przypadku nie było do tego podstaw – wyjaśnia rzecznik prasowa Falcka.

Grzegorz Traczyk http://www.kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=15377
My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy dalej - na miotle:)
Awatar użytkownika
Beata
 
Posty: 1755
Rejestracja: śr lut 10, 2010 4:15 pm
Lokalizacja: Piaseczno

Pożar samochodu na ul. Warszawskiej w Piasecznie

Postautor: KaroGro » ndz sie 30, 2015 4:09 pm

Znieczulica w tym kraju mnie przeraża. Choćby i człowiek umierał to i tak nikt nie pomoże. Z drugiej strony - Panie Marku - gratuluję odwagi i człowieczeństwa, to rzadkie w dzisiejszych czasach.
KaroGro
 
Posty: 129
Rejestracja: śr lip 22, 2015 10:30 am


Wróć do Piaseczno: wydarzenia, informacje

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 21 gości

cron