sanchez pisze:oleju ryzowym
Tym wyciskanym z kartek przez tysiące drukarek w szklanych biurowcach w oparach korporacyjnej duchoty?
Do rzeczy:
Potrzeba po prostu syropu cukrowego. Czemu? Bo posypany cukier krystaliczny zanim się rozpuści czasu potrzebuje i ciężko się smak koryguje.
Czosnek - gdzieś z jeden, dwa, może trzy ząbki na średni łeb kapusty - rzecz gustu. Inna sprawa co to znaczy średni: taki kilo, czy trzy...
Ilość octu: do smaku - myślę że równa ilości cukru.
Sęk w tym, że każda kapusta, podobnie jak upodobania szamiącego, się różni od innego przypadku. W przepisach podaje ilości szacunkowe, gdyż wierzę że ludzie swój smak i rozumy mają zatem sami skorygują proporcję. A w restauracjach załatwia to MSG.
Olej do potraw typu chamski fast-food staram się używać równie chamski - wszak on te potrawy tworzy w
real'u. Oliwa jest zarezerwowana dla pomidorów, żywych steków i innych połączeń materii które są godne tego tłuszczu. Zasada jedna: żaden szczegół nie może przedobrzać, bo jak się dystyngowanego pedałka wyśle do robotniczej stołówki to tylko kłopot będzie -
vide użycie oliwy do tatara.
Czy jakiś rytuał trzeba odprawiać aby kapusta sok puściła i zmiękła bez soli? Zawsze możesz jakoś potańczyć przed nią na rurze, albo choć przytulić. Ja tam nic takiego nie czynię. Sama robi się mokra i uległa. Widać to zasługa mego uroku.