Strona 5 z 12

Post: sob lip 10, 2010 4:34 pm
autor: Kucyk
Fajną rzeczą jest to, że mięso jest delikatnie podwędzone (no, nie w sensie buchnięte ze sklepu, tylko dymem z drewna...) bo wchłania do wnętrza dym podczas 2 godzin pieczenia, a na koniec glazura powstała z odparowanego soku i konfitury zamyka smak otaczając mięso skarmelizowaną skorupką. Ktoś mógłby się obawiać, że będzie owa wierzchnia warstewka psuć smak swą słodkością - zaręczam, że po zagęszczeniu sosu ilość soli pochodzącej z wegety jest słuszna. Natomiast fajny, owocowy posmak pozostaje dając ciekawe połączenie z martwą świnią.

Post: sob lip 10, 2010 4:45 pm
autor: stentonik
Jak przetrzexwieje to musze powolutku to przeczytać jeszcze raz bo zebra z grilla jeszcze mi sie nie udały. Na razie przepis dla mnie za trudny.

Post: pt lip 16, 2010 8:49 am
autor: Kucyk
To dziś kolejne [cenzura] z grilla. Na solidną libację - solidna szyna!
świńskie ścierwo w glazurze z morelami i śliwowicą.

1. Na kilka dni przed planowanym ochlaj-party dzwonimy do pobliskiej masarni, mówimy "dzień dobry" i zamawiamy szynkę ok. 3kg nastrzykniętą mieszanką peklującą. Ma to kolosalne znaczenie dla jakości pieczeni.

2. Po odbiorze tylnej, świńskiej nogi regulujemy rachunek i grzecznie niesiemy ją do domu, gdzie przygotowujemy zalewę do marynowania. Bierzemy około litra wody i gotujemy 15 minut z kilkoma liśćmi laurowymi, łyżką soli, łyżeczką cukru, łyżeczką zmielonej gałki muszkatołowej, kilkoma ząbkami czosnku i solidną porcją ziaren kolendry. Właściwie to kolendry sypnąć należy całą paczkę i się nie przejmować bo niesamowicie pasuje ona do szynki. Marynatą, po przestygnięciu do jakichś 50*C, zalewamy mięso i dobrze miętosimy, aby wszędzie zalewa doszła. Odstawiamy do lodówki na dobę, a najlepiej na kilka dni.

3. Szyneczkę wyjmujemy, osuszamy ręcznikiem papierowym, obieramy z ziaren ziela angielskiego i liści laurowych, dbając aby nie strącić zbyt wielu ziarenek kolendry i spinamy bok wykałaczkami.

Obrazek

4. Grill hajcujemy układając brykiet z bokowca. Gdy się rozgrzeje, na wierzch kładziemy drewienka jabłoniowe.

Obrazek

5. Szynkę umieszczamy słoniną do góry w brytfance na której dno wlewamy 0,5-0,7l soku jabłkowego. Po wierzchu szynkę smarujemy oliwą i posypujemy pieprzem.

Obrazek

6. Zostawiamy w spokoju na 1,5 godziny - niech się dymi. Temperaturę regulujemy, aby wynosiła koło 180*C.

Obrazek

7. Minęło 90 minut, czas szyneczkę obrócić drugą stroną ku węglom, dokładając kolejne drewienka owocowe.

Obrazek

8. Zostawiamy na kolejne 1,5 godziny ustawiając kota-mamrota na straży grilla.

Obrazek

9. Po trzech godzinach mamy taką oto szyneczkę, którą obracamy "do góry kołami" i zostawiamy na kolejną godzinkę dokładając drewienko celem zadymy.

Obrazek

10. W międzyczasie przygotowujemy glazurę. Do rondelka walimy słoik konfitury bądź dżemu morelowego (może być również brzoskwiniowy, czy inny jaki lubimy), dodajemy kilka łyżek sosu sojowego, trochę wegety i kilka zmiażdżonych ząbków czosnku. Całość gotujemy na wolnym ogniu do uzyskania konsystencji gęsto-plastycznej. Gdy minie kolejna godzina pieczenia, glazurę podgrzewamy i dodajemy, po zdjęciu z ognia, kielon śliwowicy, bądź innego zacnego trunku z małej, niezarejestrowanej, domowej wytwórni. Drugi kielon walimy w gardło.

Obrazek

11. Powstałym rozwolnieniem smarujemy nasz szit przewrócony z powrotem do pozycji zasadniczej. Zamykamy grill i opiekamy w temperaturze 200*C po 15 minut z każdej strony, aż glazura się z karmelizuje.

Obrazek

12. Serwujemy odpowiednio i wpierdalamy.

Obrazek

I żeby nie było wątpliwości, że szynka surowa w środku jest:

Obrazek

Obrazek

I tak to ukręciliśmy kolejne, solidne [cenzura] według kucowego standardu "How to cook good shit."

Post: pt lip 16, 2010 9:53 am
autor: Finka
Książkę powinieneś wydać jak nic :P
Mamrot jest piękny!

Post: pt lip 16, 2010 8:02 pm
autor: leny
opędzlował bym,
shit brałeś z masarni gołkowskiej?

Post: pt lip 16, 2010 8:08 pm
autor: stentonik
Kucyk, jak był kobitą to bym sie z Tobą ochajtał :chytry:

Post: pt lip 16, 2010 8:21 pm
autor: Kucyk
leny pisze:shit brałeś z masarni gołkowskiej?


Akurat od Cholewińskich z ulicy Kajki. Ale myślę, że każda zacna masarnia nie odmówi naszprycowania świnioryja peklosolą. Można wykonać to w warunkach domowych za pomocą strzykawki, ale ja jednak polegam na profesjonalnych maszynach, szczególnie jeśli nie muszę za to dodatkowo płacić.

stentonik pisze:jak był kobitą to bym sie z Tobą ochajtał


I by Cię [cenzura] szczypała co jakiś czas... Lepiej może ustawmy się na kolejną szyneczkę ze śliwowicą. Albo, na temat lotniczy: skrzydła.

Obrazek

Post: pt lip 16, 2010 9:13 pm
autor: stentonik
Kucyk pisze: Lepiej może ustawmy się na kolejną szyneczkę ze śliwowicą.


Dawno nie rzygałem żarciem z grilla więc chętnie się ustawię na małe co nieco.
A co z tymi skrzydłami, sprzedasz tajemnicę?

Post: pt lip 16, 2010 10:17 pm
autor: Kucyk
Będąc lekko narębionasz odpowiadam:

stentonik pisze:sprzedasz tajemnicę?

To taka chujowizna typu amerykańskie BBQ. Jak się po nich flaki mi nie przekręcą, to zapodam przepis.

Natomiast zastanawiam się, czy istnieje (w szeroko pojętej okolicy) jakiś hodowca (celowo nie piszę producent) oferujący dobrej jakości wołowinę (tak, wiem, że gwiazdę z nieba bym chciał), bo jednak dla mnie klasyczny grill to nie jakaś penisowa kiełbasa, ale steki. Tak, wołowe, konkretne steki, pod które ostro wali się wódę! Po męsku - bez żadnego pedalenia.
I tu problem: jedyną miękką (w miarę) częścią martwej krowy, okazał się rostbef z Oszą. Ale było to dwa miesiące temu. Pierwsza krzyżowa z Gratki do krojenia wymagała siekiery, nie wspominając o ligawie z Oszą ostatnio spożytej, której ubocznym efektem spożywania były zakwasy mięśni żuchwy. W prawdzie w kwestii zapytania czemu mięsa krów są takie kiepskie Kolega
richo pisze:A bo się je produkuje
jednakże mam nadzieję, że może jednak ktoś zna kogoś, kto sprzedaje fajne zaszlachtowane krowy...

Post: pn lip 19, 2010 9:09 pm
autor: Kucyk
A przywalę posta pod postem... W końcu to "mój" wątek. :P

Szyneczka i łopatka. Tak na szybko. Z Oszą.

Obrazek

Obrazek

Post: sob lip 24, 2010 5:16 pm
autor: Artus
Kucyk pisze:jednakże mam nadzieję, że może jednak ktoś zna kogoś, kto sprzedaje fajne zaszlachtowane krowy...


Zapytaj gościa z masarni na Bema, mają chyba raz w tygodniu świeżutką wołowinkę. Wędliny tam kupuję, bo facet nie pompuje, takie "swojskie" żarełko robi :)

Post: ndz lip 25, 2010 12:12 pm
autor: Kucyk
Masarnia na Bema - pierwsze słyszę? A w którym mieści się ona miejscu?

Dziś na obiad będę robił steki z rostbefu zakupionego w Oszą. Jednego na próbę rano zeżarłem - mięso jest miękkie!!! Zatem nie wszystko stracone...

Post: ndz lip 25, 2010 12:56 pm
autor: Artus
Kucyk pisze:Masarnia na Bema - pierwsze słyszę? A w którym mieści się ona miejscu?


Jadąc od Sienkiewicza chyba pierwsza brama po lewej... ze 100 m od Sienkiewicza.

Post: ndz sie 01, 2010 4:17 pm
autor: Kucyk
Dziś, z okazji kaca, zrobimy Więziennego, antywampirowego dresiarza.

Potrzebne są nam:

- 2-3kg świńskiego karku;
- czosnek;
- kminek;
- wegeta;
- majeranek;
- pieprz;
- sok brzoskwiniowy albo inny;
- Celina.

1. Karka dźgamy kozikiem i zapewniamy mu ochronę przeciwwampirową za pomocą wetknięcia w dziurwy 20-30 kawałków czosnku.

2. Nacieramy taką ilością mieszanki wegety, pieprzu i majeranku, jaka będzie w stanie się do mięśniaka przylepić.

3. Prosimy znajomą Celinę aby usiadła na chwilę na paczce kminku. Otrzymaną w ten sposób kminą z pod Celi dokładnie panierujemy karka. Można kminek umieścić, w braku Celiny, na chwilę pod tarczą na strzelnicy.

4. Wkładamy mięśniaka do brytfanki i, po skropieniu wierzchu oliwą, zalewamy dół sokiem owocowym lub piwem (ja tam dziś nie chciałem marnować piwa, więc sok poszedł na dno).

Obrazek

5. £adujemy do grilla nucąc Dom wschodzącego słońca i, trzymając temperaturę koło 170*C, czekamy tyle godzin, ile kilo ważył derch polewając kilka razy sosidłem.

6. żremy, trawimy i, na drugi dzień...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

...otrzymujemy kolejne good shit.Obrazek
Smacznego!Obrazek

Post: czw sie 05, 2010 9:39 am
autor: sanchez
Wszystkie potrawy super ładnie wyglądają i zapewne podobnie smakują. Tyle że dla mnie to one są PIECZONE, a nie grilowane. Leżą w tłuszczyku który sie z nich wytopił, w wysokiej temperaturze i w ten sposób te cuda powstają. Z grilowaniem (obróbką beztłuszczową) to zbyt wiele nie ma Kucyku wspólnego ... :/