Ponieważ karczma otwarta na konstruktywną krytykę, pozwolę sobie napisać o plusach i minusach po pierwszych póki co odwiedzinach.
Najpierw plusy:
- Klimat: miejsce ma klimacik, dzięki fajnemu wystrojowi wnętrza, dużej ilości elementów z drewna (lub drewnopodobnych), wygodnym krzesłom, lampkom palącym się pod barem.
- Obszerny parking przed lokalem, dobre miejsce jak się jest motocyklem i samochodem.
- Jest stolik dla zakąski, bodaj smalec, chleb i ogórki ze słoika, jak ktoś głodny i nie może się doczekać. Niestety nie wiem, ile ta przyjemność kosztuje (chyba że darmo), gdyż nie lubię jeść tłuszczu w czystej postaci
. Ale taki stolik z zakąską i fajnie wygląda i buduje klimat samą obecnością w knajpce.
- Karta dań to nie zafoliowany zeszyt, ale dwie solidne drewniane deski, tyż fajnie trzymać coś takiego w dłoni
.
- Oprawa muzyczna. Nie wiem czy na plus czy na minus, bo z głośników leci głównie biesiadne disco-polo. Wolałbym bardziej orientalne rytmy, moim zdaniem pasowałaby także lekkostrawna muzyka celtycka i pochodne, ale te biesiadne rymy tez miło było posłuchać. Jednym uchem wpadały, drugim wypadały, dobre i do biesiady i do rozmowy o *upie Maryni
.
- Wyborny jest rosół z makaronem, gorący i dużo makaronu, więc może nasycić. Cena 6 zł.
- Bardzo przyjazne usposobienie obsługi i wysoka kultura wobec klienta, że się tak wyrażę
.
- W trakcie posiłku (dania główne celowo zamówione bez napojów) obsługa podchodzi do stolika i proponuje do picia "pyszny kompot". Czy to dobrze czy źle, tak się napraszać na extra zamówienie, to już rzecz gustu, więc ogólnie plus za inicjatywę
. Co się tyczy samego kompotu (szklaneczka cena 3 zł), to jak na kompot był zbyt wodnisty, żaden owoc nie pływał w szklaneczce, w sumie smakował bardziej jak napój niż kompot, ale ogólnie nie było źle
.
Teraz minusy i to niestety ale tyczące się też samego jedzenia:
- Długie oczekiwanie na przygotowanie dań. Jak na fakt, że oprócz nas były w lokalu zajęte jeszcze ledwo dwa stoliki, na obiad czekaliśmy chyba z pół godziny, a 20 minut to na pewno. Małym plusikiem jest, że miły pan ze dwa razy podchodził i przepraszał że tak długo trzeba czekać. W sumie gdyby nie to, to po pół godziny każdy klient ma prawo podnieść się i wyjść z lokalu
.
- W środku jest trochę duszno i czuć zapach jak z oleju po smażeniu frytek, tak jakby w kuchni nie było klimatyzacji i część zapachów przenosiła się na jadalnię.
- Dziwnie podawane dania główne:
** pierogi na słodko z serem polane słodką śmietaną = 5 pierogów ułożonych promieniście na talerzu, a w środku nich liść sałaty i duży krążek surowej papryki. Osobiście zamiast papryki do słodkich pierogów z serem wolałbym jakiś owoc, np. brzoskwinię z puszki, albo połówkę banana (np. pieczonego/podgrzanego). Cena 15 zł. - do przełknięcia.
** noga kurczaka z frytkami i surówką = bardzo gorąca i parująca noga kurczaka ale niestety niedostatecznie osolona (przez to nieco mdła), teoretycznie można sobie dosolić z solniczki, ale jednak przydałoby się mieć pieczyste nieco bardziej esencjonalne; frytek mało i niestety zimne (a przynajmniej bardzo chłodne w momencie podania - niedopuszczalne jak na danie obiadowe), surówka to drobno tarta marchew z rodzynkami - ok. Cena 18 zł - za tę cenę przydałoby się więcej gorących frytek.
W sumie ok. 50 zł. za lekki obiad 2-daniowy na dwie osoby - do zaakceptowania.
Jeśli chodzi o ostatnie danie - problem z frytkami rozłożonymi płasko na talerzu rozwiązano ciekawie w innej knajpie - Ramzesie (shoarma z kurczaka, cena ok 20 zł) przez przykrycie ich płaską bułką pita, dopiero co wyciągniętą z pieca, przez co trzyma ciepło i swoje i frytek pod nią. Poza tym frytki podają tam w ostatniej fazie przygotowywania posiłku, tak że w momencie podania są gorące. Jeśli tego byłoby mało, talerze dobrze jest podawać gorące lub choć podgrzane, jedzonko dłużej poleży ciepłe przed klientem i klimat będzie lepszy
.
Tyle plusów i minusów. Ogólnie był to nasz pierwszy raz w Karczmie u Agnieszki i na pewno jeszcze tam wrócimy, bo mieszkamy niedaleko i uważamy, że klimatycznym miejscom można dać drugą szansę, może trafiliśmy tylko na zły dzień kucharzowej. Pozdrawiamy wszystkich kawiarnianych smakoszy
.