Kierownictwo basenu przy Gminnym Ośrodku Sportu i Rekreacji odmawia prawa wstępu na obiekt swojemu byłemu pracownikowi, Piotrowi Kasztankiewiczowi.
- Kupuję bilet i jak każdy inny mieszkaniec Piaseczna mam prawo korzystać z pływalni - mówi Kasztankiewicz. - Każdy, kto prowadzi działalność gospodarczą na terenie GOSIR-u, musi mieć podpisaną umowę z zarządcą obiektu. Pan Kasztankiewicz takiej umowy nie posiada - ripostuje Konrad Kurek, kierownik ds. pływalni.
Piotr Kasztankiewicz był wcześniej ratownikiem zatrudnionym w GOSiR, teraz założył prywatną działalność i uczy dzieci pływania. Na pytanie dlaczego odszedł z GOSiR-u odpowiada, że wiele rzeczy mu się tam nie podobało. - Aneksy do umów zawierane były z datą wsteczną. Poza tym na pływalni było brudno. Powiadomiłem o tym nawet sanepid i wyniki przeprowadzonej kontroli to potwierdziły - mówi, zaznaczając, że nie chce wracać do przeszłości tylko skupić się na teraźniejszości.
A ta wygląda tak, że pan Piotr do zeszłej środy nie miał wstępu na pływalnię GOSIR-u. - Naraziłem się im i dlatego próbują utrudnić mi życie - przekonuje. Piotr Kasztankiewicz przychodzi na basen GOSiRu, aby uczyć dzieci pływać. Kupuje karnet i wchodzi na basen, gdzie spotyka się ze swoimi uczniami (prowadzi głównie lekcje indywidualne), którzy podobnie, jak on kupują wcześniej bilety wstępu. - Nie robię nic niezgodnego z prawem - przekonuje Kasztankiewicz. - Konsultowałem to już z prawnikiem. GOSiR chciał, żebym zawarł umowę na prowadzenie działalności gospodarczej na terenie basenu, ja jednak nie widzę powodu, aby im dodatkowo płacić. Płacę już ZUS, odprowadzam do gminy podatki, płacę za wejście na basen. Dlaczego mam ponosić kolejne koszty? W końcu jest to obiekt publiczny.
Nie chcieli go wpuścić
Kilka dni temu w kasie pływalni Piotrowi Kasztankiewiczowi odmówiono sprzedaży biletu. - W końcu udało mi się kupić karnet przez kolegę. Gdy jednak pojawiłem się na pływalni, kierownik obiektu, pan Konrad Kurek wezwał strażników miejskich, aby mnie wyrzucili. Oni jednak nie chcieli. Zainteresowałem już całą sprawą gminę, rozmawiałem z wiceburmistrzem Dariuszem Malarczykiem i panią sekretarz Lidią Sopel. Wydaje mi się, że pani Sopel naprawdę chce mi pomóc. Wykonała kilka telefonów, wezwała na rozmowę kierownika pływalni, poprosiła też o notatkę służbową komendanta straży miejskiej. Mam nadzieję, że wkrótce znów będę mógł korzystać z basenu GOSiR-u.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie kierownika pływalni GOSiR, Konrada Kurka.
Dezorganizował pracę obiektu?
- Pan Kasztankiewicz od dłuższego czasu prowadził na terenie GOSiR-u działalność gospodarczą bez wymaganej przez nas umowy. Nie wiemy nawet, czy ma uprawnienia konieczne, aby móc uczyć dzieci pływać. Pan Kasztankiewicz został powiadomiony, że każdy podmiot prowadzący działalność musi mieć podpisaną umowę z zarządcą obiektu. Najpierw wysłaliśmy mu pismo, że taki obowiązek istnieje, a wobec braku reakcji zawiadomiliśmy go, że wstrzymujemy mu sprzedaż karnetów. W końcu, jako że kupował bilety przez osoby trzecie, dostał zakaz wstępu na basen.
W tej chwili cała sprawa jest w zawieszeniu i będziemy ją wyjaśniać. Konrad Kurek przyznaje, że Piotr Kasztankiewicz zawsze uiszczał opłaty za wstęp, ale co z tego skoro - jak twierdzi kierownik - dezorganizował pracę obiektu. - Osoby korzystające z basenu świadomie się odsuwają, widząc że w ich sąsiedztwie ktoś prowadzi naukę pływania. Dlatego firmom, które się do nas zgłaszają wydzielamy zwykle oddzielne tory. Nie chcemy nikomu dokuczać, chcemy po prostu, aby na basenie panował porządek. Ta sprawa zostanie wyjaśniona. Mam nadzieję, że stanie się to z korzyścią dla wszystkich.
autor Tomasz Wojciuk
źródło Kurier Południowy wydanie nr 339, 2010-04-23