Gdzie biją i rabują w Warszawie
Pobicia, wymuszenia, kradzieże, dewastacje, rozboje ułożyły się w mapę niebezpiecznych miejsc. Policja i straż miejska zapowiadają tam wzmożone patrole.
W siedzibie straży miejskiej zawisły wczoraj dwie wielkie mapy Warszawy usiane małymi naklejkami. Oznaczają pobicia, rozboje, dewastacje, kradzieże. Największe zagęszczenie - śródmieście, Stary Mokotów, Koło, wielki kawał Bielan. - Patrole będą odwiedzać zaznaczone na mapie miejsca - zapewniał Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej.
Ale straż zapowiada, że największy nacisk będzie położony na bezpieczeństwo w okolicach 300 szkół. Prawie każda zaznaczona na mapie otoczona jest wianuszkiem żółtych znaczków - to bójki, kradzieże, narkotyki, rozboje na uczniach. To np. gimnazjum i liceum przy Smolnej 30, niedaleko Dworca Powiśle. - W pobliskim parku piją żule - mówi Grzegorz, absolwent liceum. Uczniowie skarżą się też na na wyrostków odbierających im telefony na peronie dworca. - Wszystkich uczniów szkolimy. Wiedzą, że nie wolno im iść samotnie do parku ani na dworzec - zapewnia Anna Jarosz, dyrektorka gimnazjum. - Drzwi do szkoły otwiera ochroniarz, dyżuruje u nas strażnik miejski, a każde dziecko ma identyfikator.
Marzy, by wreszcie zniknął Jarmark Europa. Według niej trasą do Stadionu jeździ większość tych, którzy niepokoją jej uczniów.
Mapy zagrożonych miejsc wokół szkół nie będzie można zobaczyć ani pobrać z sieci. Wszystko po to, żeby rodzice masowo nie przenosili dzieci do bezpieczniejszych szkół.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna