Dariusz Malarczyk (po lewej), Józef Zalewski, były burmistrz Piaseczna (stoi) i Jan Dąbek (pierwszy z prawej) (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
Zamiast na rozprawę do sądu starosta piaseczyński wybrał się w delegację do Chin. Radni nic nie wiedzieli, mieszkańcy zachodzą w głowę, po co był ten wyjazd, ile kosztował i kto płacił
- Nikt nie wie, czy przedstawiciele powiatu pojechali służbowo czy prywatnie - mówi mieszkaniec Piaseczna. - Jeśli służbowo, to dziwne, że nie ma żadnej oficjalnej informacji na ten temat w starostwie. A jeśli prywatnie, to dziwne, bo pan starosta powinien się stawić w sądzie na rozprawie, zamiast jeździć na wycieczki.
W internecie pytania: za czyje pieniądze i po co pojechała delegacja? O to samo pytali radni na ostatniej sesji rady powiatu. Starosta jednak nie chciał komentować wyjazdu.
Podróż trwała osiem dni, delegacja wróciła 14 marca. - Moim zdaniem to bezsensowna podróż - ocenia radny powiatu piaseczyńskiego £ukasz Krawczyński (PO). - Radni w ogóle o tym wyjeździe nie wiedzieli. Tak naprawdę była to wycieczka trzech panów i żony jednego z nich. Wiem, że zapłacili sami, ale zobowiązania zostały zaciągnięte, bo na koszt strony chińskiej delegacja jadła, zwiedzała. Jak Chińczycy przyjadą z rewizytą, trzeba się będzie zrewanżować. A przecież współpraca międzynarodowa nie jest zadaniem samorządu powiatowego. A prawa człowieka? To żenujące jechać do kraju, który nie przestrzega zasad demokracji - mówi.
Radny Krawczyński zapowiada interpelację w tej sprawie, chce poznać harmonogram podróży, cele. - Wiem tylko, że delegacja była w Chinach. Ale gdzie konkretnie? - pyta i dodaje: - Była organizowana podróż do Szwecji, ale ona miała sens, bo chodziło o zwiedzenie nowoczesnej spalarni śmieci, a my jesteśmy przed rewolucją śmieciową.
Chińczycy płacą za kolacje
W starostwie dowiadujemy się, że podróż służbowa do Chin odbyła się na zaproszenie władz miasta Shaoxing, prowincja Zheijang. Uczestniczyli w niej starosta piaseczyński Jan Adam Dąbek, członek zarządu powiatu Dariusz Malarczyk oraz przewodniczący komisji strategii gospodarczej rady powiatu Józef Zalewski (były burmistrz Piaseczna, członek PSL, od grudnia doradca ministra gospodarki).
"Podróż ta przygotowywana była od grudnia 2012 r. Władze powiatu przyjęły kilka delegacji chińskich wspomnianej wyżej prowincji, zainteresowanych specyfiką polskiego samorządu i kompetencji władz szczebla powiatowego. W rozmowach ujęto problematykę planów zrównoważonego rozwoju, jakości kadr samorządowych i urzędniczych, wymiany doświadczeń w dziedzinach kultury i edukacji, promocji stosunków ekonomicznych i rozwoju przedsiębiorczości między jednostkami porównywalnymi pod względem obszaru i liczby ludności - prefekturą Shaoxing i powiatem piaseczyńskim" - odpisuje na pytania "Gazety" Danuta Samek z Wydziału Promocji, Kultury i Sportu Starostwa Powiatowego w Piasecznie. Zapewnia, że członkowie delegacji opłacili podróż z własnych pieniędzy. "Część kosztów związanych z pobytem na obszarze Chin pokryła strona zapraszająca. To m.in. lunche, oficjalne spotkania, kolacje - ta część była po stronie chińskiej" - wyjaśnia w rozmowie z iTV Piaseczno starosta Jan Adam Dąbek.
To właśnie jego nieobecność szczególnie niepokoiła opinię publiczną. Lokalni dziennikarze na wokandzie Sądu Rejonowego w Piasecznie wypatrzyli termin rozprawy z udziałem starosty, wypadający akurat podczas egzotycznego wyjazdu. Chodzi o sprawę sprzed 12 lat. Dąbek jako sołtys Józefosławia pośredniczył w rozmowach między mieszkańcami i firmą deweloperską. Jeden z mieszkańców odmówił wypłacenia prowizji sołtysowi, twierdząc, że nie skorzystał z pośrednictwa w porozumieniu z deweloperem.
Jan Adam Dąbek pozwał go do sądu. Przedstawił umowę z podpisem mieszkańca, jednak grafolog stwierdził, że podpis jest podrobiony. Przyszły starosta twierdził, że umowa została podpisana na stercie pustaków, co mogło zmienić charakter pisma, ale sąd nie dał mu wiary. Kilka lat później skłócony ze starostą przewodniczący rady powiatu zawiadomił prokuraturę, wskazał, że jego zdaniem Dąbek przed laty skłamał, zeznając przed sądem cywilnym. Gdyby sąd potwierdził to prawomocnym wyrokiem, starosta musiałby się pożegnać ze stanowiskiem. W 2010 r. zapadł nieprawomocny wyrok skazujący starostę na karę grzywny w wysokości 7,5 tys. zł. "W mentalności moich przeciwników politycznych jest informacja o skazaniu" - mówi starosta w wywiadzie dla iTV Piaseczno. - "Zapomnieli, że dawno temu wyrok został uchylony, a cała sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia".
Starosta: sądu nie unikam
Starosta zapewnił, że nie unika procesu, a o wyjeździe do Chin zawiadomił sąd dużo wcześniej. I stawił się na ostatniej rozprawie wyznaczonej na 19 marca.
Co ciekawe, Piaseczno zadzierzgnęło związki z Chinami również jako gmina. Stoi za tym Józef Zalewski: jako burmistrz podpisał w 2010 r. umowę o współpracy Piaseczna z miastem Huanggang. Poprzedziła ją wymiana delegacji. Ostatni oficjalny wyjazd zorganizowano dwa lata temu. Na dziesięć dni wyjechali tam burmistrz (już nowy), pracownik urzędu i czterech radnych. Koszt łącznie z prezentem dla strony chińskiej to 22 tys. zł. Efekty współpracy? - Była u nas grupa teatralna z Chin, w zeszłym roku pojechał tam nasz zespół muzyczny - informuje rzecznik urzędu gminy Krzysztof Kasprzycki. - My opłacaliśmy przeloty, pobyt finansowała strona chińska, w drugą stronę działa to podobnie.
Teraz w Piasecznie czekają na wizytę Chińczyków z grupy teatralno-muzycznej. Oficjalnej delegacji do Państwa środka gmina wysyłać nie zamierza.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... _Chin.html