autor: Tulipano_0602 » pt kwie 16, 2010 12:41 pm
Już mi się wciska rzeczy których nie napisałem.
Piszę o tym że żałoba to osobista sprawa i nie powinno się nikogo do niej przymuszać. A oficjalna żałoba państwowa siłą rzeczy ogranicza i narzuca konsekwencje żałoby komuś, kto wcale nie ma na nią ochoty.
Co mają do tego powstańcy warszawscy, ofiary Katynia, powstańcy styczniowi, itp. itd. Grupa urzędników państwowych zginęła w katastrofie lotniczej. Tragiczna, niepotrzebna śmierć, ale żadne bohaterstwo czy ofiara. Na ofiarę decydujemy się świadomie, poświęcamy się. A tu lecieli samolotem, BACH, i ich nie ma. Nie lecieli się poświęcać. Nie lecieli na żadną wojnę. Nie urządzajmy paranoi, i nie mieszajmy do tego powstańców warszawskich.
"Powstańcy umierali za ciebie, w Katyniu ofiara dla ciebie, a ty taki niewdzięczny kwestionujesz zasadność długaśnej żałoby i Wawelu dla prezydenta który miał pecha zginąć w wypadku lotniczym". Co ma piernik do wiatraka? Co to za argumenty?
Swoją drogą, jakie by nie były intencje powstańców, decyzja o powstaniu przyniosła wielkie szkody, zniszczenie stolicy, śmierć setek tysięcy ludzi (z czego większość nie chciała wcale walczyć w powstaniu, byli cywilami). Bez powstania Polska byłaby dziś pewnie w lepszej sytuacji. Ale nie o tym mowa.
Kwestionuję nakręcanie się w tej żałobie i przesadę. Sama żałoba, szczególnie w minoną sobotę i niedzielę - OK. Symbolicznie i z minimalnymi utrudnieniami. Ale bez fanatyzmu, życie toczy się dalej a państwo ma W£ASNIE ZAPEWNIć NORMALNOść, zastępując utraconą kadrę urzędniczą i działać dalej.
Co do JPII. On był głównie głową kościoła katolickiego. Miło że Polak był na jakimś wysokim stanowisku za granicą. Tak jak dziś Buzek jest przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. JPII nie był nawet żadnym polskim urzędnikiem państwowym. Był urzędnikiem obcego państwa. Nie był też delegowany przez Polskę na to stanowisko. Gdy umarł, żałoba należała się katolikom, ale była to raczej sprawa religijna, kościelna, a nie państwowa. Mamy w końcu rozdział kościoła od państwa, czy może jesteśmy Iranem?
Czy coś zostało po klimatach które towarzyszyły śmierci JPII? Wtedy nawet kibice fałszywie się kochali, by chwilę później znów się tłuc i nienawidzić.
Kwestionuję owczy pęd. I powszechny przymus żałoby, poprawność polityczną.
Co do gospodarki. Długoterminowo analitycy zachodni oceniają to korzystnie, bo nie powinno być hamulców blokujących reformy. Ale niektóre działy gospodarki, krótkoterminowo, dostaną po kieszeni - niewinnie, po prostu mają takiego pecha że długotrwała żałoba narodowa uniemożliwia im działalność i nikt z decydentów się z tym nie liczy. Nawet o tym nie pomyśli. żałobny teatr ważniejszy on normalnego funkcjonowania państwa.
Od żałoby ważniejsze są wnioski na przyszłość. Zmiana procedur, karanie za ich złamanie (nawet utratą stanowiska). Bądźmy mądrzy po szkodzie, a nie dziś rozemocjonowani, a jutro ktoś popełni te same błędy. Nie tak dawno zginęło w jednym samolocie całe dowództwo wojsk lotniczych, a tu chwilę później powtórka na większą skalę.