Jak dopiero się zaczyna przygodę z autem, tzn kupuje się pierwsze auto, albo kończą się stare komplety zimówek i letnich, to tak, można sobie pomyśleć o całorocznych. Ale większość ma zapewne komplety i użytkuje latami, a gdy się jeden komplet zużywa, to zwykle drugi jest jeszcze sporo ok. Więc dla używek to kiepska opcja, droższa niż z wymianą kompletów za 50 zł. - bo trzeba kupić naprawdę dobry zestaw, żeby czuć się z nimi bezpiecznie.
Zresztą w testach tzw. optymalne całoroczne gumy wypadają gorzej niż sezonowe, a to wymiernie przekłada się na trwałość i bezpieczeństwo. Na śniegu, na lodzie, na suchym, na mokrym, droga hamowania itp. itd. Osobiście używam i będę używał sezonowych.
Jak coś jest do wszystkiego to jest (prawie) do niczego, głosi znane powiedzenie. I to nie jest tak, że daję się wykorzystywać złym producentom, wciskającym po 2 komplety opon na cały rok, zamiast jednego. Wg mnie nie da się zrobić gum optymalnych na lato i zimę, idealnie się sprawujących do wszystkich warunków pogodowych i drogowych. Jak coś jest dobre na deszcz, to na lodzie będzie jechać jak na sankach. Nie da się też przewidzieć gdzie w danej chwili, ale i za tydzień lub miesiąc, trzeba będzie pojechać. A jak nagle przytrafi się zimą wyjazd w super śnieg i lód i w góry jednocześnie, gdzie auta na całorocznych ślizgają się, Ty na zimówkach przejedziesz z palcem w nosie
. I dlatego nie warto.