Pod koniec października ubiegłego roku czworo radnych opozycyjnych do wójta Grzegorza Pruszczyka zrezygnowało z udziału w pracach rady gminy. Radni uznali, że nie mogą dłużej brać odpowiedzialności za poczynania wójta i popierających go radnych. Opozycjoniści zapowiedzieli, że będą zabiegać o referendum w sprawie odwołania wójta i rady, ale póki co mieszkańców gminy Prażmów czekają jedynie uzupełniające wybory do rady gminy, które odbędą się 21 kwietnia.
Pod koniec października dość nieoczekiwanie ze swoich mandatów zrezygnowali były przewodniczący rady gminy Andrzej Tyborowski oraz jego były zastępca Konrad świderski, zapowiadając jednocześnie rozpoczęcie przygotowań do referendum w sprawie odwołania zarówno wójta, jak i całej rady gminy. Cztery dni później dołączyli do nich koleni radni, nieprzychylni wójtowi Grzegorzowi Pruszczykowi - Jadwiga Kurowska i Krzysztof Kopka. Składając swoje mandaty, radni zarzucili wójtowi i koalicyjnym radnym brak współpracy z pozostałą częścią rady oraz podejmowanie decyzji szkodliwych dla mieszkańców i niesłużących rozwojowi gminy.
W styczniu rada gminy oficjalnie wygasiła mandaty czworgu radnym, którzy nie chcieli dłużej pracować w samorządzie. Mimo że od ich rezygnacji minęło już cztery miesiące na razie w Prażmowie nie zanosi się na szybką organizację referendum w sprawie odwołania wójta i rady gminy. Jednak ponad 1700 mieszkańców gminy będzie mogło wziąć udział w wyborach uzupełniających do rady gminy. Wojewoda Mazowiecki ogłosił wybory na 21 kwietnia. Do urn pójdą mieszkańcy Jeziórka, którzy wybiorą następcę radnej Jadwigi Kurowskiej oraz Gabryelina i £awek, gdzie kandydaci będą ubiegać się o mandaty zwolnione przez Krzysztofa Kopkę i Andrzeja Tyborowskiego. Natomiast mieszkańcy Dobrzenicy, Błonia, Kolonii Gościeńczyce i Wilczej Wólki wybiorą radnego, który zajmie miejsce Konrada świderskiego. Listy kandydatów można zgłaszać do 29 marca. W 2010 roku o te cztery mandaty w trzech okręgach ubiegało się aż 26 kandydatów (okręg nr 2 – 6, okręg nr 7 – 13, okręg nr 10 – 7). Na półmetku kadencji chętnych do pracy w radzie będzie z pewnością mniej. Słabsza będzie pewnie również frekwencja. Dwa lata temu we wspomnianych okręgach do urn poszła nieco ponad połowa uprawnionych do głosowania.
Zapowiadane przez opozycję referendum, podczas którego mieszkańcy mogliby ocenić dotychczasową pracę wójta i radnych, mogłoby się odbyć, jeśli tę inicjatywę poparłoby co najmniej 10 proc. osób uprawnionych do głosowania – ok. 730 wyborców. Wynik referendum byłby uznany za ważny, jeżeli do urn udałoby się co najmniej 3/5 spośród tych, którzy uczestniczyli w wyborach w 2010 roku – w tym przypadku potrzeba ok. 2,5 tys. osób. W przypadku mniejszej frekwencji bez względu na wynik głosowania, referendum zostaje unieważnione i nie ma wpływu na organy samorządowe. W praktyce referenda dość rzadko są skuteczne. W ubiegłym roku w całej Polsce odbyło się ich 78, ale tylko dwukrotnie skutkowały odwołaniem rady. Natomiast w pięciu przypadkach w referendum mieszkańcy odwołali ze stanowiska wójta, burmistrza lub prezydenta. Natomiast w 2013 roku referendum odbyło się już w ośmiu gminach. Jednak tylko w dwóch przyniosło zmiany w samorządzie.
Grzegorz Traczyk
http://kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=10621