Podczas ostatniej sesji rada miejska oficjalnie, na mocy uchwały, poparła inicjatywę Fundacji Szerokie Wody, by w Gassach nad Wisłą zbudować marinę żeglarską oraz Park £urzycki. Jeszcze nie wiadomo czy pomysł będzie zrealizowany. Samorząd zadeklarował współpracę z organizacjami społecznymi oraz wsparcie przy pozyskiwaniu odpowiednich terenów i funduszy zewnętrznych, potrzebnych do realizacji projektu.
Marina żeglarska to pomysł Fundacji Szerokie Wody, która jest organizatorem Flis Festiwalu. Natomiast głównym inicjatorem budowy Parku £urzyckiego jest dr £ukasz Maurycy Stanaszek, antropolog i archeolog, kierownik Pracowni Antropologicznej w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie, który jest odkrywcą £urzyca. Ten zapomniany region etnograficzny niegdyś rozpościerał się po obu stronach Wisły, poczynając od ujścia Pilicy i Wilgi aż do ujścia Wilanówki i świdra. Wykształciło się na nim unikalne osadnictwo o odrębnej kulturze. Zarówno naukowiec, jak i fundacja z Andrzejem Stańskim, żeglarzem z Cieciszewa na czele od kilku lat popularyzują niezwykle ciekawą kulturę £urzyca i starają się ją uchronić od zapomnienia. Częścią tej działalności są nie tylko publikacje naukowe, lecz także Flis Festiwal, który odbywa się w Gassach. £urzyckie tradycje kultywuje również koło gospodyń wiejskich nadwiślańskich miejscowości gminy, przy którym powstał ludowy zespół £urzycanki. Kolejnym etapem odbudowy tradycji miałoby być właśnie powstanie Parku £urzyckiego z mariną żeglarską.
Samorząd jest na tak
Projekt, który ma służyć budowaniu tożsamości społeczności lokalnej wokół odkrytej niedawno na nowo odrębnej kultury regionu £urzyca, a także rozwojowi turystyki i szeroko zakrojonej promocji gminy zainteresował samorządowców. Mimo że nie ma jeszcze żadnej koncepcji architektonicznej czy kosztorysu, stwierdzili, że warto się nim zająć. Radni i urzędnicy zadeklarowali współpracę z pomysłodawcami oraz sprawdzenie prawnych możliwości realizacji projektu. Zaangażowanie urzędu ma pomóc w pozyskaniu funduszy zewnętrznych, a przede wszystkim terenu niezbędnego do budowy. - Rada miejska podjęła uchwałę intencyjną, która zobowiązuje burmistrza do negocjacji ze wspólnotą gruntową wsi Gassy, która jest właścicielem tego terenu oraz do sprawdzenia prawnych możliwości budowy mariny i Parku £urzyckiego – mówi burmistrz Kazimierz Jańczuk.
Port w Gassach
Jeśli udałoby się pozyskać nieruchomości, uzyskać pozwolenia i fundusze, w ciągu kilku najbliższych lat w Gasach mógłby powstać niewielki port dla żaglówek, łódek i motorówek oraz wypożyczalnia sprzętu wodnego wraz z niewielkim pomieszczeniem dla bosmana, barem i toaletą. Byłoby to idealne miejsce nie tylko dla sympatyków żeglugi śródlądowej, lecz także port dla WOPR-u, policji rzecznej i straży rybackiej. - To świetne miejsce, w którym za niewielkie pieniądze, mogłaby powstać mała przystań dla różnego rodzaju łodzi – uważa Andrzej Stański z Fundacji Szerokie Wody. - Gassy są idealnym miejscem wypadowym zarówno do Warszawy, jak i do pobliskich rezerwatów przyrody i uważam, że marina cieszyłaby się powodzeniem wśród żeglarzy, którzy mogliby tutaj trzymać swoje łodzie. Potrzebna jest tylko pomoc i determinacja samorządu. Projekt miałby ogromne szanse na duże wsparcie ze środków unijnych. Mam nadzieję, że dzięki takiej marinie w przyszłości uda się także edukować młodzież, by nad wodą nie dochodziło do wypadków, a także rozwijać nad Wisłą sporty wodne i turystykę – dodaje pomysłodawca budowy przystani.
Binduga nad Wisłą
Niezależnie od pomysłu budowy mariny jest również szansa, że w Gassach powstanie przeprawa promowa, która połączy gminę z sąsiednim Karczewem, co również może pobudzić rozwój nadrzecznej turystyki w uzdrowisku. Z mariną miałby sąsiadować Park £urzycki z prawdziwą bindugą – flisacką wioską, które niegdyś znajdowały się nad rzeką. Dzięki materiałom archiwalnym odnalezionym przez dr. £ukasza Maurycego Stanaszka w Gassach mogłyby powstać rekonstrukcje tradycyjnych łurzyckich zabudowań. Nie tylko chaty mieszkańców nadwiślańskich terenów i warsztaty rzemieślników, reprezentujących zapomniane zawody (powroźnik, szkutnik, kowal, wikliniarz i garncarz), lecz także rekonstrukcja wiatraka, który stoi w £ęgu oraz gospoda, gdzie mogłyby być serwowane regionalne potrawy. - Myślę, że taka wioska mogłaby przyciągać turystów na żywe lekcje historii i byłaby wspaniałą atrakcją, która bardzo szybko zarobiłaby na siebie – entuzjastycznie przyznaje Andrzej Stański. - Tu największym problemem będzie jednak pozyskanie gruntów, ale mam nadzieję, że nasz projekt kiedyś zostanie zrealizowany – dodaje konstanciński żeglarz.
Grzegorz Traczyk
http://kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=11555